Obserwatorzy OBWE, którzy analizowali wyrwy po pociskach, poinformowali, że zostały one wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów - oświadczył na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie sytuacji na Ukrainie zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. politycznych Jeffrey Feltman.- Wszyscy musimy wysłać jednoznaczny komunikat: sprawcy muszą zostać z tego rozliczeni i postawieni przed wymiarem sprawiedliwości - podkreślił. Mariupol leży przy jedynej drodze lądowej łączącej Rosję z zaanektowanym przez nią Krymem. W ostrzale tego miasta w sobotę zginęło 30 osób, a blisko 100 zostało rannych. Zastępca sekretarza generalnego ONZ wezwał separatystów, "aby natychmiast zaprzestali swych - jak to ujął - prowokacyjnych i pełnych przemocy działań" oraz, by przestrzegali prawa międzynarodowego i wywiązywali się z porozumienia o zawieszeniu broni. Feltman zaapelował również do przywódców "Federacji Rosyjskiej, by użyli swych wpływów w celu nakłonienia separatystów do natychmiastowego zaprzestania działań wojennych". - To będzie kluczowy krok w kierunku powstrzymania rozlewu krwi - podkreślił. Ze swej strony ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin wyraził poważne zaniepokojenie eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy, obwiniając Kijów o odrzucenie bezpośredniego dialogu z rebeliantami z obwodu donieckiego i ługańskiego. Z kolei ambasador USA przy ONZ Samantha Power powiedziała podczas nadzwyczajnego posiedzenia RB ONZ, że sobotni atak na Mariupol wskazuje, iż celem Moskwy jest zwiększenie kontrolowanego przez nią terytorium. - Cele są nowe, ale końcowe zamierzenie Rosji pozostaje to samo: przejąć więcej terytorium i przesunąć granicę kontrolowanego przez Rosję obszaru coraz bardziej w głąb Ukrainy - oświadczyła. Według ONZ w konflikcie na wschodzie Ukrainy zginęło od kwietnia 2014 roku ponad 5 tys. ludzi.