Zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. humanitarnych Stephen O'Brien zaapelował w Genewie do darczyńców o zwiększenie pomocy, ostrzegając przed "zbliżającą się katastrofą" humanitarną w Jemenie, gdzie od końca marca siły arabskiej koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej atakują z powietrza szyickich rebeliantów Huti zwalczających siły prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. W połowie kwietnia ONZ zwróciła się o pilną pomoc dla Jemenu w wysokości 274 mln USD. Przed kryzysem organizacje humanitarne szacowały, że potrzeba 747,5 mln USD, żeby pomóc 8,2 mln ludzi w Jemenie, który jest jednym z najuboższych państw świata. Jak podkreślił rzecznik Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) Jens Laerke, obecnie w 26-milionowym Jemenie ponad 21 mln ludzi potrzebuje pomocy; całe rodziny muszą walczyć każdego dnia o zdobycie pożywienia. 13 maja, w pierwszym dniu zawartego na krótko rozejmu, król Arabii Saudyjskiej ogłosił, że podwoił do 540 mln USD pomoc humanitarną dla Jemenu. Jednak do tej pory - jak powiedział w piątek dziennikarzom Laerke - ONZ nie otrzymała saudyjskich środków pomocowych. Obecnie w Genewie toczą się negocjacje między stronami konfliktu za pośrednictwem specjalnego wysłannika ONZ Ismaila Oulda Szejka Ahmeda. Strony uznają konieczność zawarcia rozejmu, ale porozumienia w tej sprawie na razie nie osiągnięto. Z ruchem Huti współdziałają oddziały wojskowe lojalne wobec poprzedniego prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha. Obecny chaos w Jemenie jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach Salaha, obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę.