Pod koniec zeszłego tygodnia RB ONZ przyjęła rezolucję, żądającą natychmiastowego wstrzymania działań zbrojnych w Strefie Gazy i całkowitego wycofania z rejonu sił izraelskich. USA jako jedyny kraj z 15 członków Rady wstrzymały się od głosu. Wcześniej sekretarz stanu USA miała obiecać krajom arabskim amerykańskie poparcie dla dokumentu. Jak ujawnił Olmert, gdy dotarły do niego informacje o ewentualnym poparciu przez Rice rezolucji, osobiście na 10 minut przed głosowaniem w Radzie, zatelefonował do Busha. Prezydent USA był wówczas na spotkaniu w Filadelfii, gdy Olmert upierał się, że musi z nim pilnie rozmawiać, Bush został wywołany z prezydium spotkania. Olmert przedstawił mu sprawę, dodając: - Nie możecie głosować za taką rezolucją. Bush odpowiedział, iż nic nie wie o sprawie. - Nic mi o tym nie wiadomo, nie widziałem tego dokumentu i nie wiem co w nim jest. - Ale ja wiem - nie możecie przyjąć rezolucji! - replikował Olmert. - Bush natychmiast wydał polecenie Rice i ostatecznie nie głosowała za dokumentem, w którego przygotowaniu brała udział, popierała jego treść i zabiegała o jego przyjęcie. Straciła twarz - ze wstydem musiała wstrzymać się od głosu w sprawie dokumentu, który sama zainicjowała - opowiadał Olmert. Bezpośrednio po głosowaniu w RB ONZ media informowały, iż tuż przed głosowaniem sekretarz stanu USA została wywołana z sali i przeprowadziła rozmowę telefoniczną z prezydentem Bushem. Po powrocie na salę obrad nieoczekiwanie poinformowała arabskich kolegów, iż USA wstrzymają się od głosu. Po pełnej takich dramatycznych momentów debacie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zarówno Izrael jak i Hamas ogłosiły, iż nie zastosują się do przyjętej rezolucji.