"Jestem zdeterminowany, by nadać impet" temu procesowi - podkreślił. Zaznaczył, że obecne palestyńskie kierownictwo poważnie myśli o osiągnięciu porozumienia z Izraelem. Premier powiedział, że obecnie nie jest pora na szukanie wymówek, by nie podjąć dialogu z Palestyńczykami. Wystąpienie premiera było często przerywane gwizdami opozycji. Spikerka parlamentu Dalia Icyk zagroziła wyrzuceniem opozycyjnych deputowanych z sali. - Obecne palestyńskie przywództwo nie jest terrorystyczne. Prezydent Abu Mazen (Mahmud Abbas) i premier Salam Fajed czują się zobowiązani przez wszystkie porozumienia podpisane z Izraelem i wierzę, że chcą wspólnie z nami uczynić postęp na drodze, która zmieni rzeczywistość naszych wzajemnych stosunków - mówił szef izraelskiego rządu. Powiedział, że w czasie niedawnych spotkań z prezydentem Autonomii Abbasem obaj przywódcy wypracowali dobre relacje. - Powstała atmosfera osobistego zaufania - podkreślił. Izrael będzie musiał zrezygnować z niektórych swoich dążeń - zastrzegł Olmert, czyniąc aluzję do utrzymania Zachodniego Brzegu Jordanu. Dodał, że także Palestyńczycy będą musieli "zrzec się części swoich marzeń, aby budować z nami realną, jeśli nie idealną" przyszłość. W czasie wystąpienia opozycyjni deputowani wiele razy przerywali, pytając Olmerta o jego plany odnośnie do przyszłości Jerozolimy. Kilka godzin wcześniej bliski współpracownik premiera Haim Ramon oświadczył, że rząd może poprzeć ideę podziału miasta. Sprawa Jerozolimy - do której roszczenia wysuwają na równi Izraelczycy i Palestyńczycy - ma być jednym z głównych tematów kluczowej konferencji bliskowschodniej, organizowanej w listopadzie przez Stany Zjednoczone.