Ofiary pochodzą z różnych regionów Ukrainy. Łączy je tylko jedno: ich dzieci są ciężko chore, publicznie apelują oni o pomoc, a takie dane, jak numer telefonu i konta można znaleźć w internecie i w innych mediach. To właśnie wykorzystują oszuści. Część z nich podszywa się pod wolontariuszy, którzy zbierają pieniądze dla chorego dziecka. Oczywiście, rodzice nigdy z nich nie skorzystają, ponieważ trafiają one do kieszeni oszustów. W drugim przypadku schemat jest bardziej skomplikowany, ponieważ oszuści wyciągają od rodziców dokładne dane dotyczące ich konta, a potem przelewają pieniądze na swój rachunek bądź dokonują zakupów przez internet. Tylko jedna rodzina straciła w wyniku takiego oszustwa 85 tysięcy hrywien, czyli 32 tysiące złotych. Milicja ignorowała apele rodziców - do momentu, gdy zwrócili się do Prokuratury Generalnej. Ta zażądała od śledczych, aby poważnie zajęli się tą sprawą.