Według organizacji US Campaign for Burma (WSCB) siedem kobiet z więzienia w Rangunie już tydzień temu przestało jeść w proteście przeciwko amnestii. W poniedziałek przyłączyło się do nich 22 mężczyzn, w tym trzech mnichów buddyjskich. Przedstawili oni sześć postulatów. Domagają się m.in. prawa to częstszych wizyt członków rodziny oraz lepszych warunków odbywania kary. 17 maja z birmańskich więzień wyszło około 17 tys. osadzonych po zmniejszeniu im wymiaru kary o rok. Zakres tej amnestii był jednak znacznie mniejszy, niż oczekiwała opozycja i państwa zachodnie. - Powszechnie wiadomo, że więzienia w Birmie są piekłem - powiedział dyrektor USCB Aung Din, który sam spędził za kratkami w tym kraju cztery lata. - Nie ma wystarczającego zaopatrzenia w żywność i odpowiedniej wody ani leczenia z prawdziwego zdarzenia (...) W celach roi się od komarów, pcheł, much, mrówek i innych insektów - dodał. USCB apeluje do wspólnoty międzynarodowej o mocniejsze naciski na władze Birmy by uwolniły około 2200 więźniów politycznych.