Od rana w całej Pradze trwają demonstracje przeciwko Miloszowi Zemanowi. Przeciwnicy prezydenta wychodzą na ulicę dokładnie w 25 lat po manifestacji, która zapoczątkowała aksamitną rewolucję. Przyszli też na uroczystość odsłonięcia pamiątkowej tablicy przez prezydentów Polski, Czech, Słowacji, Węgier i Niemiec. "To nie jest mój prezydent. Ja nigdy nie chciałem, aby taki człowiek reprezentował Czeską Republikę" - mówił Polskiemu Radiu jeden z manifestujących.Jak relacjonuje z Pragi specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, manifestujący krytykują Zemana m.in. za jego ostatnie wypowiedzi, w których w wulgarny sposób określał zarówno opozycję, jak i członkinie rosyjskiego zespołu Pussy Riot oraz za prorosyjską postawę w sprawie Ukrainy. W czasie uroczystości wygwizdali jego przemówienie, trzymając w rękach czerwone kartki. W stronę Zemana poleciały też jajka i pomidory. "To, co on mówi, to monolog. On nie słucha ludzi, a ludzie mają już go dosyć" - mówił inny protestujący.Chwilę później Czesi oklaskami nagrodzili przemówienie prezydenta Bronisława Komorowskiego. "Wolność jest jedna. Należy się tym, którzy chcą iść tą samą drogą wolności na Zachód. Należy się Ukrainie, Mołdawii i Gruzji" - mówił Komorowski. Kilkaset osób nagrodziło polskiego prezydenta gromkimi oklaskami, gdy zapowiedział złożenie kwiatów na grobie byłego prezydenta Vaclava Havla. Owacje dostali też prezydenci Słowacji, Węgier i Niemiec.Rano w największej jak dotąd demonstracji przeciwko czeskiemu prezydentowi w Pradze wzięło udział kilka tysięcy osób.