Gdy policja przekazała 56-letniemu mieszkańcowi hrabstwa Suffolk w Wielkiej Brytanii, że jest aresztowany, mężczyzna zareagował mówiąc "och, daj spokój!" - prawdopodobnie sądząc, że to żart. Był zupełnie zaskoczony decyzją funkcjonariuszy, mając na sobie podczas rozmowy nałożoną pospiesznie jedynie bluzę i bez bielizny pod spodniami. Ofiarą Davida Kinga okazał się Neil Charles, który został dźgnięty przez sprawcę wojskowym sztyletem, a następnie ugodzony mieczem samurajskim w kolano przez syna mężczyzny, 20-letniego Edwarda. Obaj wyszli przed swój dom, wart 550 tys. funtów (2,8 mln zł), znajdujący się w prestiżowej dzielnicy Bury St Edmunds, aby wymierzyć "własną formę sprawiedliwości". Charles z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala, gdzie zmarł dwa dni później. Do śmierci pochodzącego z tej samej miejscowości co zabójca 47-latka doprowadziła bezpośrednio 12-centymetrowa rana kłuta zadana w klatkę piersiową - wynika z sekcji zwłok przeprowadzonej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Do tragedii doszło niemal dwa lata temu. Około godziny 3:55 nad ranem w niedzielę 20 czerwca 2021 roku policja otrzymała zgłoszenie od Kinga, który stwierdził, że ktoś próbował ukraść jego samochód na osiedlu Moreton Hall. Przyznał, że uzbrojony w nóż próbował zatrzymać uciekającego złodzieja - informuje policja z Suffolk. "Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zlokalizowali Davida Kinga na Winsford Road, z dala od jego adresu i miejsca, w którym doszło do zdarzenia. Inni funkcjonariusze dotarli do ofiary nieco dalej na tej samej ulicy, gdzie stwierdzono, że odniósł poważną ranę kłutą klatki piersiowej i został zabrany do szpitala Addenbrooke" - czytamy w komunikacie służb. 56-latek został aresztowany przez policję, którą sam wezwał, natomiast później, jeszcze tego samego dnia, kajdanki założono jego synowi. Obaj zostali zwolnieni za kaucją 21 czerwca, po dobie spędzonej w areszcie. Śmiertelnie ranili złodzieja mieczem i sztyletem. Chcieli sami wymierzyć sprawiedliwość Ostatecznie jednak duet został skazany za morderstwo poprzez działanie w zmowie po trwającym 10 tygodni procesie. David, kierownik projektu w branży budowlanej, otrzymał minimum 21 lat, a Edwardowi nakazano odsiedzieć co najmniej 19 lat, zanim będą mogli starać się o warunkowe zwolnienie. Aresztowanie Davida dopiero teraz zostało ujawnione przez policję na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. Widać na nim, jak 56-latek tłumaczy się funkcjonariuszom, że ofiara rzuciła w niego rowerem, a następnie podbiegła, prawdopodobnie wtedy wbijając się na sztylet. Do szczegółów rozprawy dotarł "Daily Mail". W sądzie koronnym w Ipswich podano, że para miała obsesję na punkcie broni, a King w czerwcu 2019 roku udostępnił na grupie sąsiedziej w aplikacji WhatsApp zdjęcie samozwańczego stróża sprawiedliwości granego przez Charlesa Bronsona w filmach "Życzenie śmierci" z dopiskiem "Tego właśnie potrzebujemy". W tej samej wiadomości znajdowało się też zdjęcie antybohatera kultowej serii filmów sensacyjnych, Paula Kerseya. Nadawca był sfrustrowany, bo w tym czasie skradziono koła z BMW M3 jego żony. Jego syn, Edward, który pracował w Tesco, w rozmowie z mediami przyznał, że "złodzieje samochodów powinni zostać zastrzeleni, utopieni lub uduszeni", a przed ich zabiciem należy "odciąć ich części intymne". Podczas procesu wyszło na jaw, że Edward King miał w swojej sypialni kolekcję dziewięciu noży i wybrał największy - 27-calowy miecz samurajski - do zabrania tej nocy. Mając na uwadze powyższe przesłanki prokuratura stwierdziła, że oskarżonymi kierowała chęć "zemsty" lub przeprowadzenia "aktu samoobrony". "Nie okazali najmniejszego śladu prawdziwej skruchy" Nagranie z czerwca 2021 roku dokumentuje moment przesłuchania Kinga wczesnym rankiem, tuż po incydencie z jego udziałem. Relacjonuje funkcjonariuszom, że zauważył obcego mężczyznę dobierającego się do klamek przy jego samochodzie. Gdy złodziej zdał sobie sprawę, że jest obserwowany zaczął biec w stronę właściciela posesji - wynika z zeznań 56-latka. - Miałem nóż w dłoni, a on rzucił się na mnie, prawda... a potem się tam zatrzymał - mówi, wskazując na swoją klatkę piersiową. - Przez chwilę wydawało się, że udaje, a potem uciekł - dodał. Policjant wraca po chwili, informując Kinga, że za rogiem znaleziono poszkodowanego z poważnymi obrażeniami klatki piersiowej i wyjaśnia, że z tego powodu jest zmuszony go aresztować pod zarzutem umyślnego ciężkiego uszkodzenia ciała. Zatrzymany mężczyzna pyta, czy może się przebrać, bo nie ma na sobie majtek, na co policjant reaguje odmową. Na twarzy 56-latka rysuje się irytacja. - Och, daj spokój - wyraził swoje niezadowolenie King. Prowadzący sprawę nadkomisarz Karl Nightingale powiedział, że działania pary nie były spontaniczne i wykazywali arogancję przemieszaną z pogardą dla procesu prawnego, kłamiąc od momentu aresztowania. "W żadnym momencie nie okazali najmniejszego śladu prawdziwej skruchy ani pokory za swoje czyny, przekonując siebie, że nie zrobili nic złego. Ich wysiłki, aby przekonać ławę przysięgłych, słusznie się nie powiodły" - powiedział na sali rozpraw. "Postępowanie strażnika obywatelskiego Davida i Edwarda Kingów zniszczyło wiele istnień ludzkich, zmieniło rodziny i wpłynęło na ich własną społeczność. Z zewnątrz wydawało się, że mają wszystko, ale ta sprawa ujawniła ukryte wymiary czegoś przeciwnego" - uzasadniał Nightingale w mowie końcowej.