wniosły osoby, które przeżyły majowe trzęsienie w chińskiej prowincji Syczuan, oraz krewni ofiar. Chcą w ten sposób dać wyraz swojemu oburzeniu wypowiedzią aktorki na festiwalu filmowym w Cannes. Stone wdała się wtedy w dywagacje, czy katastrofa, w której zginęło ok. 70 tys. ludzi, nie była czasem karą dla Chin za złe traktowanie Tybetu i nie wynikała z karmy (w buddyzmie prawo przyczyny i skutku - red.). Aktorka, która niedawno przeszła na buddyzm, przeprosiła już za okazany brak empatii wobec ofiar katastrofy i ich rodzin, ale przeprosiny to stanowczo za mało według nowojorskiego prawnika, Minga Haia, który reprezentuje grupę ponad tysiąca osób, składającą się z ocalałych oraz krewnych ofiar tragedii. - Pani słowa i zachowanie sprawiły ból rodzinom, które straciły swoich bliskich oraz ludziom, którzy w tragedii stracili kończyny i odnieśli inne poważne obrażenia - powiedział Hai. W reakcji na wypowiedź aktorki chińskie władze zagroziły, że wstrzymają dystrybucję filmów z jej udziałem. Także francuski dom mody Christian Dior postanowił zrezygnować z kontraktu z aktorką, dystansując się od jej niefortunnej wypowiedzi.