Według kapitana żandarmerii w Reims w Szampanii, z którym rozmawiał korespondent RMF FM Marek Gładysz, Polacy zostali zatrudnieni przez Francuza z miejscowości Sept-Saulx, którego firma w rzeczywistości nie istnieje. Pracowali więc nieleganie przy winobraniu, ale to nie ich wina, bo zostali po prostu oszukani - powiedział naszemu korespondentowi kapitan Nicolas Veimer. Podkreślił, że Polakom nie grożą w tym wypadku żadne kary. Ich sytuacją mają się zająć odpowiednie francuskie urzędy, a ci, którzy będą chcieli, będą mogli nadal pracować we Francji - tym razem legalnie. Kapitan Veimer zapewnił, że żandarmeria przesłuchuje Polaków tylko po to, by złożyli zeznania, dzięki którym będzie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej nieuczciwego pracodawcę.