Jessie Pullkins był zrozpaczony, kiedy okazało się, że nie może zabrać ze sobą psa J.J. podczas ewakuacji jego domu w Nowym Orleanie w 2005 roku. - Myślałem, że wrócę w ciągu dwóch dni. Ale nie mogłem tego zrobić przez kilka tygodni - powiedział stacji WWL-TV. Ratownikom zwierząt udało się zabrać J.J. z domu, ale potem w wyniku nieporozumienia pies nie wrócił do domu, tylko został oddany do adopcji w Kalifornii. Pullinsowi udało się wytropić ulubieńca, ale zwierzę było już wtedy adoptowane, więc musiał wystąpić do sądu z prośbą o jego zwrot. W końcu nowa właścicielka zgodziła się oddać psa. Pullins deklaruje, że nie ma żalu do kobiety, mimo początkowych trudności. - Wszyscy zakochują się w J.J. On jest cudowny - uważa właściciel psa.