Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem rzecznika rządu Niemiec obie strony wspólnie zadecydowały o "przełożeniu" corocznego spotkania na przyszły rok z powodu napiętego grafiku związanego z przewodnictwem RFN w G20. Stanowisko to potwierdził rzecznik MSZ Izraela. Jednak anonimowe źródła w niemieckich władzach poinformowały agencję Reutera, że prawdziwym powodem odwołania posiedzenia był fakt, iż stanowiska obu rządów w kwestii sytuacji na Bliskim Wschodzie są zbyt rozbieżne, by rozmowy takie miały sens. "Nasze kontakty są całkowicie ograniczone - mówiło źródło Reutera. - Praktycznie zrezygnowaliśmy z prób czynienia postępów (w relacjach - PAP) w obecnej sytuacji". Reuters przypomina, że dla niemieckich władz od drugiej wojny światowej bliskie relacje z Izraelem to jeden z podstawowych priorytetów. Jednak stosunki te osłabły w ostatnich latach, ponieważ Niemcy zakwestionowały zaangażowanie premiera Izraela Benjamina Netanjahu na rzecz dwupaństwowego rozwiązania izraelsko-palestyńskiego konfliktu. Według agencji wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA zdawała się zachęcać Netanjahu do przyspieszenia budowy żydowskich osiedli na terytoriach palestyńskich, co Niemcy, jak i wiele innych państw zachodnich, traktują jako przeszkodę dla wznowienia negocjacji z Palestyńczykami, zamrożonych od ponad dwóch lat. Na Zachodnim Brzegu Jordanu Izrael już wybudował ok. 120 osiedli; mieszka tam ok. 350 tys. żydowskich osadników, a kolejne 200 tys. - w Jerozolimie Wschodniej. Od zaprzysiężenia prezydenta Trumpa 20 stycznia rząd Netanjahu ogłosił plany budowy w sumie ponad 6 tys. nowych domów. Jednak w piątek Trump oświadczył, że nie sądzi, by rozbudowa żydowskich osiedli "była dobra dla pokoju". Była to jego najbardziej wyraźna deklaracja w tej sprawie od oficjalnego rozpoczęcia kadencji.