Za odwołaniem Johnsona z funkcji lidera partii opowiedziało się 148 posłów, poparło go - 211. Aby wniosek o jego odwołanie przeszedł, musiało go poprzeć co najmniej 180 posłów. Zgodnie z regulaminem Partii Konserwatywnej, zwycięstwo Johnsona oznacza, że następny wniosek o przeprowadzenie głosowania nad wotum zaufania nie może zostać złożony przed upływem 12 miesięcy. Johnson po uzyskaniu wotum zaufania: przekonujący, decydujący wynik Po głosowaniu brytyjski premier Boris Johnson określił wynik głosowania nad wotum zaufania dla niego jako "przekonujący" oraz "decydujący". Wykluczył rozpisanie przedterminowych wyborów do Izby Gmin. - Myślę, że jest to przekonujący wynik, decydujący wynik, oznacza on, że jako rząd możemy ruszyć dalej i skupić się na rzeczach, które moim zdaniem naprawdę mają znaczenie dla ludzi. Możemy skupić się na tym, co robimy, aby pomóc ludziom w sprawie kosztów życia, co robimy, aby usunąć zaległości w powstałe przez Covid, co robimy, aby ulice i społeczności stały się bezpieczniejsze dzięki zwiększeniu liczby policjantów - mówił Johnson komentując wyniki głosowania. - Mamy teraz okazję, aby zostawić za sobą to wszystko, o czym ludzie w mediach lubią mówić - dodał. Podkreślił, że wynik ten daje możliwość, aby "zostawić za sobą" trwające w ostatnich miesiącach spory w Partii Konserwatywnej dotyczące jego przywództwa. Odrzucił możliwość przeprowadzenia przyspieszonych wyborów do Izby Gmin, by w ten sposób spróbować wzmocnić swoją pozycję. "Z całą pewnością nie jestem zainteresowany przyspieszonymi wyborami, interesuje mnie tylko to, by już teraz działać na rzecz obywateli tego kraju" - wskazał. Premier Johnson ma problemy za sobą? Z kolei komentatorzy uważają, że wynik głosowania absolutnie nie oznacza, że premier ma problemy za sobą. Wynik, choć teoretycznie jest wygraną Johnsona, jest znacznie słabszy dla niego niż oczekiwano. Jego zwolennicy mieli nadzieję, że liczba opowiadających się za jego odwołaniem będzie mniejsza niż sto. Zresztą w przeszłości samo przeprowadzenie takiego głosowania w Partii Konserwatywnej oznaczało zwykle, że dni lidera i tak są policzone. Tak było w ostatnim takim przypadku. Bezpośrednia poprzedniczka Johnsona, Theresa May, w grudniu 2018 r. wygrała takie głosowanie, lecz kilka miesięcy później sama złożyła rezygnację, nie mając w klubie poselskim poparcia dla porozumienia o warunkach brexitu. Jak zwracają uwagę brytyjskie media, nieufność wobec Johnsona wyraziło 41,2 proc. członków klubu poselskiego konserwatystów, czyli wyraźnie więcej niż we wspomnianym głosowaniu opowiedziało się przeciw May (37 proc.). Komentatorzy wskazują również, że Johnsona do pewnego stopnia uratował fakt, iż w Partii Konserwatywnej nie ma wyraźnego kandydata do jego zastąpienia, dając jednocześnie szanse na wygraną w kolejnych wyborach do Izby Gmin, które prawdopodobnie odbędą się w maju 2024 r. Spotkanie Johnsona z posłami Po południu Boris Johnson spotkał się z posłami, którzy nie pełnią żadnych funkcji rządowych, aby przekonać ich, że nadal jest najlepszą osobą do kierowania partią. Zapewniał ich, że jest w stanie poprowadzić ją do zwycięstwa w następnych wyborach do Izby Gmin. "Proszę was dziś o wsparcie, ponieważ wiem, jak wiele możemy razem osiągnąć. Razem zdobyliśmy największy mandat dla Partii Konserwatywnej od 40 lat. Tak jak obiecaliśmy, rozwiązaliśmy długi kryzys związany z brexitem i stworzyliśmy nowe, przyjazne stosunki z Unią Europejską. Kiedy Wielką Brytanię dotknęła najgorsza od stulecia globalna pandemia, wykazaliśmy się determinacją i wytrwałością, aby dostarczyć pierwszą zatwierdzoną szczepionkę na świecie, a następnie najszybciej wprowadzoną szczepionkę w Europie" - przekonywał Johnson w wysłanym do nich wcześniej liście. "Dzięki waszemu wsparciu wierzę, że dziś wieczorem mamy w zasięgu ręki wspaniałą nagrodę. Możemy położyć kres ulubionej obsesji mediów. Możemy przystąpić do pracy bez zbędnych hałasów. Jestem przekonany, że jeśli uda nam się zjednoczyć w nadchodzących dniach, to w odpowiednim czasie ponownie zwyciężymy, spłacimy zaufanie 14 mln osób, które na nas głosowały, i będziemy nadal służyć krajowi, który kochamy" - napisał. Imprezy na Downing Street Boris Johnson zmaga się z falą krytyki po ujawnieniu nieformalnych spotkań na Downing Street, kiedy obowiązywały restrykcje covidowe. Premier miał zapraszać gości ponad obowiązujący limit, a na przyjęciach podawano alkohol. Johnson został ukarany mandatem, ale jak sam stwierdził, nie zamierza ustępować. Mówi, że "chce realizować priorytety Brytyjczyków".