Zdaniem rodziców Adriana, organizator wycieczki powinien zdawać sobie sprawę z tego, że miejsca, w których przebywają turyści mogą być celem terrorystów. Tymczasem niemieckie biuro podróży nie poinformowało swoich klientów o ewentualnych zagrożeniach. Dlatego też rodzina z Hanoveru będzie się domagała odszkodowania dla swojego syna, który od ponad dwóch lat leczony jest w związku z poparzeniami, których doznał podczas eksplozji na wyspie. Ojciec chłopca domaga się od organizatorów wycieczki 100 tysięcy euro oraz miesięcznej renty w wysokości 80 euro. Przedstawiciele niemieckiego biura podróży uważają, że jeszcze na dzień przed zamachem Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie sugerowało, że Tunezja może się stać celem zamachu. Adrian otrzymał już pomoc finansową - z funduszu ofiar zamachu oraz od Zrzeszenia Tunezyjskich Hotelarzy dostał w sumie 300 tysięcy euro.