Świat na razie nie bardzo wierzy w bezpośrednie powiązania byłego dyktatora Iraku z Al-Kaidą. Jeśli amerykański sędzia wiedział coś więcej w tej sprawie, to zachował to dla siebie. W orzeczeniu oświadczył tylko, że przedstawiciele rodzin w dostateczny sposób wykazali istnienie takich powiązań. Nie przedstawili wprawdzie żadnych niepodważalnych, nowych faktów, ale te, o których wspomnieli, uznał za wystarczające. Chodzi o doniesienia, że jeden z porywaczy spotkał się z konsulem irackim w Pradze, o wystąpienie sekretarza stanu Colina Powella na forum ONZ, w którym mówił o tych powiązaniach, wreszcie o relacje uciekinierów z Iraku na temat użycia obozów w tamtym kraju do szkolenia terrorystów. Trudno przypuszczać, by to orzeczenie poszerzyło naszą wiedzę o powiązaniach reżimu Husajna z terrorystami odpowiedzialnymi za tragedię z 11 września. Było ono jednak bardzo uważnie obserwowane w amerykańskim świecie prawniczym. Może ono otworzyć drogę do kolejnych, podobnych procesów. Na mocy prawa sprzed 7 lat rodziny ofiar mogą składać przed amerykańskimi sądami pozwy przeciwko krajom, uznanym przez Departament Stanu za sponsorów międzynarodowego terroryzmu.