Od soboty ziemia pod lodowcem Vatnajökull zadrgała już prawie trzy tysiące razy. Najsilniejszy wstrząs, w nocy z niedzieli na poniedziałek, miał siłę 3,8 w skali Richtera. - Jasne jest, że magma próbuje się przedostać przez skorupę ziemską - mówi Reynir Bödvarsson z Instytutu Geofizyki na Uniwersytecie w Uppsali. Eksperci ostrzegają, że jeśli dojdzie do erupcji, ogromna chmura pyłu będzie mogła zakłócić transport lotniczy. Wulkan wznosi się na wysokość 2010 m n.m.p. i jest drugą pod względem wysokości górą na Islandii. Ostatnia jego erupcja miała miejsce w 1910 roku. Władze islandzkie ostrzegają ludzi, żeby nie zbliżali się w pobliże lodowca. Rozpoczęła się nawet ewakuacja. Na wulkanie leży bowiem gruba warstwa lodu. Jeśli dojdzie do erupcji, roztopi się, a woda rozleje się po okolicy. Islandzki wulkan nazwany na cześć Wikinga Wulkan Bardarbunga zawdzięcza swoją nazwę osadnikowi z zachodniej Norwegii. Ok. 900 roku Bárður Bjarnason, znany też później jako Gnúpa-Bárður, przybił swoją łodzią niedaleko zatoki Húsavík i osiedlił się w dolinie, która nadal nosi jego imię - Bárðardalur. Jego niezwykłą historię przybliża portal icelandreview.com. Kilkanaście lat później Bárður wysłał swoich synów - miał ich aż dziewięciu - w podróż, która miała na celu poznanie południowej części wyspy. Przeszli oni od wzgórz w pobliżu Bárðarbunga do Vonarskarð. Do dziś ta malownicza trasa z północy na południe Islandii nazywana jest Bárðargata. Po powrocie z podróży synowie przekazali Wikingowi, że roślinność na południu jest bujniejsza, a klimat łagodniejszy. Postanowił on więc przenieść swoją osadę do Gnúpur w pobliżu Núpsstaður. W "Landnáma", księdze poświęconej islandzkiemu osadnictwu, nie podano imienia żony Bárðura. Wymieni są natomiast jego synowie: Sigmundur, Þorsteinn, Egill, Gísli, Nefsteinn, Þorbjörn krum, Hjör, Þorgrímur i Björn. Joanna Potocka