W marcu 2009 r. zgłosił się na policję mężczyzna z Michigan, który utrzymuje, że jest Stevenem Dammanem - podaje "The New York Daily News". Policja poważnie potraktowała mężczyznę i przeprowadziła testy DNA. - Jesteśmy pełni nadziei, ale jeszcze nic nie wiadomo - mówi 78-letni dziś Jerry Damman, ojciec Stevena. - Chciałbym dowiedzieć się, czy to nasz syn, póki jeszcze żyję. Minęło już ponad 50 lat od tamtego zdarzenia - mówi. Mężczyzna, który zgłosił się na policję, jest bardzo podobny do ojca porwanego chłopca. Ponad pół wieku temu pani Damman zostawiła przed sklepem wózek z siedmiomiesięczną córką Pamelą. Obok wózka stał jej dwuletni syn Steven z paczką żelków. To był rok 1955, październik, godzina 14.45, sklep spożywczy w East Meadow na Long Island. "Powiedziałam mu, żeby był grzeczny i że za chwilę wrócę, po czym weszłam do sklepu" -wspomina. "Zostawiałam dzieci przed sklepem tysiąc razy, wiele kobiet robiło to samo. To było tak oczywiste jak smażenie jajek na śniadanie. Przed sklepem były trzy czy cztery inne wózki z dziećmi" - mówiła matka gazecie "The Saturday Evening Post" rok po zaginięciu syna. Sąsiad znalazł wózek z Pamelą za rogiem, niedaleko domu Dammanów. Steven zniknął bez śladu razem z paczką żelków. Nikt nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego porywacze zostawili Pamelę. 5 tys. wolontariuszy szukało małego Stevena. Jeden ze świadków utrzymywał, że widział sześcioro ludzi porywających chłopca sprzed sklepu. Sprawa zyskała jeszcze większy rozgłos, gdy po dwóch latach od zaginięcia znaleziono zwłoki chłopca w kartonowym pudle. Wszyscy twierdzili, że to Steven Damman. Tymczasem po wielu latach testy DNA wykazały, że to nie on był owym "chłopcem z pudełka", o którym rozpisywała się wówczas prasa. Mężczyzna nigdy nie czuł się prawdziwym członkiem rodziny, która go zaadoptowała. Prześledził informacje o zaginionych osobach i sprawach adopcyjnych. Zaczął podejrzewać, że jest tym chłopcem, którego uprowadzono sprzed sklepu na Long Island, ponieważ rodzina, do której trafił, mieszkała wcześniej w tamtych okolicach - informuje "The Times". Rodzice Stevena żyją do dziś Rozwiedli się kilka lat po zaginięciu syna. Ojciec ponownie się ożenił, ale - jak twierdzi - do tej pory nie może zapomnieć o tym zdarzeniu. Obydwoje żyją nadzieją, że przed śmiercią zdążą zobaczyć syna. Brytyjskie media porównują tę sprawę do zaginięcia Madeleine McCann. Dziewczynka zniknęła z apartamentu w portugalskim kurorcie wakacyjnym Praia da Luz 3 maja 2007 roku, gdy rodzice udali się na kolację do pobliskiej restauracji, zostawiając śpiące dzieci w pokoju hotelowym. Ewelina Karpińska-Morek