Góra lodowa oderwała się od Lodowca Szelfowego Amery’ego, trzeciego takiego pod względem wielkości lodowca Antarktyki i, jak zaznacza BBC, "kluczowego kanału drenażowego na wschód od kontynentu". Naukowcy od lat spodziewali się tego wydarzenia, jednak przypuszczali, że... oderwie się inny blok. Powierzchnia owej góry lodowej wynosi dokładnie 1636 km kwadratowych. Co ciekawe, to powierzchnia trzy razy większa od Warszawy (powierzchnia stolicy liczy bowiem niewiele ponad 517 km kwadratowych). Proces odrywania się góry od lodowca zarejestrował europejski satelita Sentinel 1. "Jestem podekscytowana, widząc to wydarzenie po tylu latach. Wiedzieliśmy, że to się w końcu wydarzy, ale nie jest to dokładnie to, czego się spodziewaliśmy" - powiedziała w rozmowie z BBC prof. Helen Fricker z Instytutu Oceanograficznego Scrippsów zajmującego się badaniem oceanów. Górę lodową nazwano D28 (nazwa pochodzi od systemu klasyfikacji prowadzonego przez amerykańskie National Ice Center, które dzieli Antarktydę na ćwiartki). Szacuje się, że D28 ma około 210 m grubości i waży 315 miliardów ton. Badaczka przyznała, że jej oderwanie od lodowca nie ma związku ze zmianami klimatu. "Chociaż na Antarktydzie jest wiele powodów do niepokoju, nie ma jeszcze powodu do niepokoju dla tego konkretnie konkretnie lodowca szelfowego" - dodała prof Fricker. Australijska Dywizja Antarktyczna (AAD) będzie jednak uważnie obserwować lodowiec Amery'ego oraz górę, która się od niego oderwała, gdyż w przyszłości może stwarzać zagrożenie dla tamtejszej żeglugi. Jak czytamy, prądy i wiatry przybrzeżne poprowadzą D28 na zachód. Rozpadnięcie się i całkowite stopienie góry lodowej może potrwać kilka lat.