Ilham nie jest w stanie powstrzymać łez, kiedy opowiada w rozmowie z agencją AFP o swojej 6-letniej siostrze Eglal, która wykrwawiła się na śmierć na skutek obrzezania. Mimo, że od tego czasu minęło 26 lat, niewiele się zmieniło. W Sudanie, Sierra Leone, Burkina Faso, Etiopii i Erytrei w dalszym ciągu tej makabrycznej praktyce poddawane jest od 70 do 90 proc. młodych kobiet. Nieludzka tradycja W przeciwieństwie do obrzezania mężczyzn, obrzezanie kobiet jest uznawane przez wiele środowisk i organizacji za pogwałcenie praw człowieka. Jest bardziej drastyczne, a w niektórych kulturach jest wręcz aktem mającym celowo sprawić ból. Ma dawać dodatkowy efekt "oczyszczający". Nawet bardziej cywilizowane akty obrzezania kobiet, budzą protesty wielu osób na całym świecie jako akty nieuzasadnionego niczym okaleczenia z istotnej części ciała, wpływające na ich funkcje seksualne. Klitoridektomia, powszechna chociażby w Afryce Środkowej, to kulturowy akt uprzedmiotowienia kobiety w stosunku do mężczyzny, którego celem ma być obniżenie jej libido. Kiedy 4-letnia Inaam Abdul umarła na skutek rozległych infekcji lekarze przeprowadzający autopsję stwierdzili, że ich przyczyną była właśnie klitoridektomia. Z kolei mała Eglal została poddana najbardziej drastycznemu obrzezaniu, które polega na stosowaniu zabiegów quasi-chirurgicznych. Właśnie takie praktyki są najbardziej popularne w Afryce Środkowej, a do niedawna były stosowane legalnie w Egipcie (co wiążę się z tradycją faraońską). Około 82 proc. (40 mln) żyjących w Sudanie kobiet zostało poddanych takiemu zabiegowi - wynika z badań przeprowadzonych w 2004 roku przez UNICEF. Rytualne obrzezanie przybiera różne formy. Jedne bardziej (metoda faraońska), inne mniej drastyczne, ale wszystkie spotykają się ze zdecydowanym sprzeciwem międzynarodowego środowiska. Kobiety walczące z tym procederem mówią wyraźnie: "Sprzeciwiamy się wszelkim tego typu działaniom. Nie tylko najbardziej krwawej metodzie faraońskiej. Kobiety umierają na skutek wszystkich odmian klitoridektomii." Nie chcą milczeć Teraz twarz Eglal i Inaam stały się symbolami ogólnoświatowej kampanii na rzecz walki z okrutnymi praktykami obrzezania, która prowadzona jest przez okaleczone kobiety. - To było zbiorowe obrzezanie wykonane na mnie i moich trzech młodszych siostrach...Pięć kobiet trzymało moją małą siostrę za głowę i kończyny - opowiada Ilham, która miała wtedy 9 lat. Nahed Jabrallah z sudańskiej organizacji zwalczania klitoridektomii dodaje, że kobiety poddane obrzezaniu cierpią często na powikłania przy porodzie, które nierzadko prowadzą do śmierci. Aktywistki podkreślają, że większość Sudańczyków lekceważy, a wręcz nie dowierza bólowi, jaki niesie ze sobą zabieg obrzezania. Są oni przekonani, że takie praktyki zwiększają przyjemność płynącą z seksu. - Ogromna część męskiej populacji Sudanu wierzy, że zaszycie narządów rozrodczych kobiety potęguje ich seksualne doznania - mówi aktywistka Thuraya Ibrahim. Siła tradycji Matki nie sprzeciwiają się obrzezaniu córek, ponieważ wychowały się w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Przez to poziom ignorancji wśród sudańskich kobiet w tej materii jest niepokojąco wysoki. Tymczasem psychologowie alarmują. Ślady pozostawione w psychice kobiety po takim zabiegu są nieodwracalne. Nie znikają z wiekiem, ani z kolejnymi narodzinami dzieci. - Miałam 5 lat i byłam przerażona gdy trzymały mnie trzy kobiety - opowiada 30-letnia Sudanka, która wspomina makabryczne przeżycie. - Nigdy nie chciałabym natknąć się na którąś z tych kobiet - dodaje. Poza złością na swoich "oprawców", kobiety poddane obrzezaniu mają duży żal do swoich matek. - Moja matka była przekonana, że i tak jest wystarczająco postępowa, gdy oszczędziła mi metody faraońskiej - wspomina kobieta, która została poddana zabiegowi w wieku 10 lat. Prawo Sudanu wydaje się regresywne jeśli chodzi o podejście do obrzezania. Całkowity zakaz dla stosowania metody faraońskiej wprowadzono w 1946 r. i rozszerzono go na pozostałe metody w 1974 r. Jednak w 1991 r. reżim islamski całkowicie zignorował wcześniejsze postanowienia. Oficjalny edykt z maja 2005 r. traktuje jedną z metod jako "chlubną i szlachetną". Więcej na ten temat przeczytaj w serwisie KOBIETA Jakub Kwiatkowski