Oddział był lekko uzbrojony - w trakcie operacji nie doszło też do jakichkolwiek bezpośrednich starć - podają irackie koła wojskowe. Rano we wtorek oddział turecki kierował się dalej w głąb terytorium Iraku i znajdował się 2-3 kilometry od granicy w górskim rejonie Gali Rasz. W czasie weekendu samoloty tureckie przeprowadziły serię nalotów na domniemane pozycje tureckich Kurdów, ukrywających się za iracką granicą. Irak zaprotestował przeciwko nalotom, twierdząc iż zginęła w nich co najmniej jedna osoba cywilna i domagając się, by w razie podejmowania podobnych akcji Turcja konsultowała się z Bagdadem. Stany Zjednoczone zostały poinformowane wcześniej przez Turcję o planowanych nalotach. Do wkroczenia tureckiego oddziału na północ Iraku doszło w momencie, gdy do Kirkuku - głównego centrum irackich Kurdów - przyleciała we wtorek rano z niezapowiadaną wizytą sekretarz stanu USA Condoleezza Rice.