Ten kalendarz wyznaczają daty ataków terrorystycznych, których ofiarami padają niewinne osoby: przechodnie, turyści, pracownicy; mężczyźni i kobiety; starsi i dzieci. Za zamachami stoi największe w historii ugrupowanie terrorystyczne - Al-Kaida. Terroryści związani z Al-Kaidą dają o sobie znać już od kilku lat. Stworzona w 1988 roku przez Osamę bin Ladena organizacja, początkowo miała na celu przeciwstawiać się radzieckiej inwazji na Afganistan, by z czasem przekształcić się w organizację zwalczającą USA i ich sojuszników. Przypuszcza się, że obecnie Al-Kaida liczy kilka tysięcy członków na całym świecie. Współpracuje z wieloma organizacjami fundamentalistów islamskich. Przypisuje się jej liczne zamachy, m.in.: 26 lutego 1993 - eksplozja furgonetki-bomby w podziemnym garażu World Trade Center zabija 6 osób, rani ponad tysiąc; 7 sierpnia 1998 - zamach na amerykańskie ambasady w Nairobi (Kenia) i Dar es Salaam (Tanzania), zginęło 248 osób, tysiące zostało rannych; 12 października 2000 - uszkodzenie w Jemenie amerykańskiego niszczyciela USS Cole, zginęło 17 marynarzy; 11 września 2001 - zamach na World Trade Center i Pentagon, śmierć poniosło blisko 3 tysiące osób; 12 października 2002 - zamach na Bali, ofiarą padło około 200 osób, głównie turystów; 11 marca 2004 - zamach na pociągi pasażerskie w Madrycie, w którym zginęło 198 osób, a ponad 1,8 tys. zostało rannych; 7 lipca 2005 - zamachy w metrze i komunikacji miejskiej w Londynie; bilans ofiar wciąż nie jest ostateczny. USA, czyli wróg numer 1 Stany Zjednoczone są dla islamskich terrorystów największym wrogiem. Nic więc dziwnego, że to ten kraj i jego obywatele stają się ich pierwszym celem. Już zimą 1993 r. doszło do pierwszego ataku terrorystycznego na WTC. Bomba wybuchła w garażu. Zginęło wtedy 6 osób, a rannych zostało około tysiąca. Potem był krwawy zamach na amerykańskie ambasady w Tanzanii i Kenii w 1998 roku. Ofiar było już znacznie więcej. Śmierć poniosło bowiem 248 osób, a tysiące odniosło obrażenia. Dwa lata później w amerykański okręt USS "Cole", zacumowany w jemeńskim porcie Aden, uderzyła łódź wyładowana materiałami wybuchowymi. Oprócz 17 amerykańskich marynarzy, zginęło też dwóch zamachowców-samobójców. Zamach przypisano Al-Kaidzie. Jednak do najkrwawszego zamachu terrorystycznego w historii nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale całego świata doszło 11 września 2001 roku. Grupa kilkunastu zamachowców arabskich porwała 4 samoloty pasażerskie. Po przejęciu kontroli nad maszynami terroryści uderzyli w dwie wieże World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie. W Pensylwanii, około 80 mil na północny-wschód od Pitsburgha rozbił się kolejny samolot, Nie doleciał do celu, bo pasażerowie, którzy dowiedzieli się o losie innych samolotów, zaatakowali porywaczy. Po zamachach, w których zginęło blisko 3 tysiące osób, prezydent George W. Bush rozpoczął wielką kampanię antyterrorystyczną. Tragedia na rajskiej wyspie Kolejny, tragiczny w skutkach zamach miał miejsce na indonezyjskiej wyspie Bali, 12 października 2002 roku, czyli zaledwie rok po zamachach na WTC. Bomby podłożono w dwóch klubach nocnych uczęszczanych głównie przez zagranicznych turystów. Doszło do trzech, niemal równoczesnych eksplozji, w których zginęło prawie 200 osób, a ponad 300 zostało rannych. Z rajskiej wyspy - jak nazywano Bali - w popłochu uciekały setki turystów, a wiele biur podróży na całym świecie odwołało rezerwacje. Świat podejrzewa, że za tymi aktami terroru stała islamska organizacja Dżimah Islamija, a za nią Al-Kaida. Tym razem zamach był wymierzony głównie w Australijczyków. To ich przyjeżdżało na Bali najwięcej i to ich najwięcej zginęło: wśród ofiar śmiertelnych było aż 88 Australijczyków. Tak jak rok wcześniej w USA, tak i tym razem terroryści wybrali na cel uderzenia miejsce, gdzie się najmniej ich spodziewano. Po zamachach na Bali, nasiliła się współpraca polityczna i antyterrorystyczna władz Australii ze Stanami Zjednoczonymi. Krwawy czwartek w Hiszpanii Rok temu, wcześnie rano w czwartek 11 marca, w pociągach dowożących ludzi do pracy w centrum Madrytu eksplodowało dziesięć bomb. Zginęło 191 osób, a ponad 1,8 zostało rannych. Był to najkrwawszy zamach terrorystyczny w Europie od czasów zamachu z Lockerbie 21 grudnia 1988, kiedy bomba rozerwała pasażerski samolot. Wśród ofiar śmiertelnych madryckiego ataku było czworo Polaków. Początkowo podejrzewano, że za zamacham może stać ETA - baskijskie ugrupowanie separatystyczne. Szybko okazało się jednak, że w ataki zaangażowani byli fanatycy islamscy, zaś parę ich grup przyznało się do dokonania zamachów. W dwa dni po zamachu aresztowano trzech Marokańczyków i dwóch Hindusów. Zamachów dokonano na 3 dni przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na 14 marca. Pomimo to rząd zdecydował się przeprowadzić je w przewidzianym terminie. Nowy premier, Jose Luis Zapatero zdecydował o wycofaniu wojsk hiszpańskich z Iraku, realizując tym samym główne żądanie terrorystów. Zaczęło się w metrze... Tuż przed godz. 9, w czwartek 7 lipca, na stacji metra przy Liverpool Street rozległ się wielki huk. Ruch metra zatrzymano, na sąsiednich stacjach utknęły tysiące pasażerów. Najpierw ogłoszono, że wybuchły podziemne instalacje elektryczne. Ale po chwili doszło do dwóch, kolejnych eksplozji - przy Russell Square i Edgware Road. O awarii szybko przestano mówić. Z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że znowu zaatakowali terroryści. Tym bardziej, że tuż przed dziesiątą eksplozja rozerwała piętrowy autobus przy placu Tavistock. Zobacz raport specjalny: Sterroryzowany Londyn Do ataku przyznała się grupa terrorystyczna działająca w imieniu Al-Kaidy. Brytyjska policja rozpoczęła obławę, a ludzie z całego świata - poszukiwanie swoich bliskich. Do tej pory potwierdzono śmierć 52 osób, ponad 700 jest rannych. Większość ciał jeszcze nie zidentyfikowano, niektórych nie zdołano nawet wydobyć. Cały świat zadaje sobie pytanie, jak mogło dojść do kolejnego, tak krwawego zamachu i to w jednym z najlepiej strzeżonych miast na świecie? Większość zastanawia się także: dlaczego? Islam nie zawiera odpowiedzi na pytania o przyczyny przemocy - ta religia nie usprawiedliwia bowiem mordowania niewinnych ludzi. Nic tego nie usprawiedliwia...