Dokument został popisany w marcu przez przywódców 25 państw Unii Europejskiej. Tylko Czechy i Wielka Brytania nie przystąpiły do tej umowy międzyrządowej. Pakt fiskalny wymusza ściślejszą dyscyplinę finansową i przewiduje sankcje za jej złamanie. Wprowadza między innymi regułę wydatkową, której kraje nie będą mogły przekroczyć. Wiele postanowień paktu jest już w unijnych przepisach, ale - zdaniem komentatorów - przywraca on wiarygodność strefie euro i całej Unii. Państwa bez wspólnej waluty, głównie Polska, pilnowały, by w pakcie nie pojawiły się zapisy sankcjonujące podział Europy. Chodziło głównie o organizowane szczyty. Warszawa chciała, by państwa spoza strefy euro brały udział we wszystkich spotkaniach eurolandu, ale na to nie chciał się zgodzić Paryż. Uzgodniono więc kompromisowe rozwiązanie. "Unijne szczyty z udziałem 27 krajów będą odbywać się za każdym razem przed spotkaniem eurolandu, chyba że usprawiedliwione będą szczyty strefy euro w nadzwyczajnych okolicznościach" - informował w marcu szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Za każdym razem przywódcy 17 krajów będą musieli uzasadniać, dlaczego się spotykają. Jednak, jak pokazała końcówka ubiegłego roku, podziału Europy nie udało się zatrzymać. Strefa euro - ku zaskoczeniu wielu - przyspieszyła i zdecydowała się na reformy gwarantujące jej ściślejszą integrację bez oglądania się na kraje bez wspólnej waluty.