Sami A. przyjechał do Niemiec na studia w 1997 roku w wieku 21 lat. Trzykrotnie zmieniał uczelnie, aż w 2005 roku osiadł w Bochum. Tunezyjczyk następnie wyjechał z Niemiec i służył jako ochroniarz bin Ladena przez kilka miesięcy w 2000 roku w Afganistanie. Jego powiązania z Al-Kaidą były badane przez niemieckie służby w 2006 roku, ale nie postawiono mu wtedy zarzutów. Jego były pracodawca Osama bin Laden był przywódcą Al-Kaidy, która 11 września 2001 roku przeprowadziła zamachy w Stanach Zjednoczonych. Co najmniej trzech z pilotów-samobójców z 11 września było członkami oddziału Al-Kaidy w niemieckim Hamburgu. Sami A. mieszka ze swoją niemiecką żoną i czwórką dzieci w Bochum. Od państwa na żonę i dzieci pobiera miesięcznie 1167 euro zasiłku socjalnego. Mimo że jego podanie o azyl zostało odrzucone, nie może zostać deportowany. Jego ojczyzna jest bowiem na liście państw, w których nie są przestrzegane prawa człowieka. Sami A. utrzymuje, że w Tunezji trafiłby do więzienia na tortury. Ma więc bezpieczne schronienie w Niemczech. Jedyne co musi, to codziennie meldować się na posterunku policji w Bochum. (j.)