Chłopcu o imieniu Ruben wcześniej powiedziano, że wśród 103 osób, które zginęły w katastrofie, byli jego rodzice i brat. Rodzina wracała z safari w Republice Południowej Afryki. Samolot medyczny z chłopcem wylądował w sobotę na lotnisku wojskowym w Eindhoven na południu Holandii. Według lekarza pacjent jest w dobrym stanie. Chłopiec doznał wielu złamań kości nóg. Ciotka i wujek, którzy od czwartku nim się zajmują, zaapelowali do mediów o uszanowanie prywatności rodziny. - Musimy się uporać z naszym bólem wywołanym tym, że Ruben jest w strasznej sytuacji, i tym, że straciliśmy członków rodziny: brata, siostrę i bratanka. Przyszłość będzie dla nas trudna - oświadczyli krewni chłopca. W katastrofie samolotu libijskich linii Afriqiyah, który leciał do Trypolisu z Johannesburga, zginęły 103 osoby, w tym 70 Holendrów. Przedstawiciel komisji badającej przyczyny katastrofy powiedział w piątek, że pilot "nie sygnalizował żadnych problemów". - Do ostatniej chwili wszystko między pilotem a wieżą kontrolną przebiegało normalnie - dodał.