Obserwatorzy nie byli w stanie zabezpieczyć korytarza, zapewniającego dostęp do miejsca katastrofy. Według OBWE podejmą ponowną próbę w sobotę. "Nie mieli dostępu, jakiego oczekiwali. Nie mieli swobody poruszania się, której potrzebowali, by wykonywać swoją pracę. Miejsce, w którym spadł samolot nie jest odgrodzone" - powiedział agencji Reutera przewodniczący Stałej Rady OBWE, ambasador Szwajcarii przy tej organizacji Thomas Greminger. Dodał, że ekipa 17 obserwatorów przebywała na miejscu katastrofy przez ok. 75 minut i wraca do Doniecka. Wcześniej w piątek rzecznik OBWE informował, że około 30 osób z personelu tej organizacji przyleciało śmigłowcem na miejsce, w którym poprzedniego dnia rozbił się Boeing 777 linii Malaysia Airlines. OBWE poinformowała również, że odbyło się spotkanie grupy kontaktowej Rosja-Ukraina-OBWE, podczas którego rozmawiano przez łącze wideo z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy. Separatyści podkreślali w piątek, że z zadowoleniem powitają ekspertów ukraińskich i międzynarodowych przybywających na miejsce katastrofy. Zaprzeczali doniesieniom władz ukraińskich, jakoby blokowali dostęp do tego miejsca. Samozwańczy wicepremier tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin mówił wcześniej w piątek, że separatyści przekażą czarne skrzynki malezyjskiego samolotu do ekspertyzy w Moskwie, "najprawdopodobniej Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu" (MAK). MAK napisał jednak w piątek na swej stronie internetowej, że "w tak skomplikowanej sytuacji w rejonie, gdzie doszło do katastrofy samolotu Boeing 777, niezbędne jest utworzenie pod egidą ICAO międzynarodowej komisji do zbadania tej katastrofy i przekazanie jej do zbadania tzw. czarnych skrzynek". ICAO to założona w 1947 roku oenzetowska Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego. Samolot malezyjskich linii został zestrzelony nad terenami, gdzie trwają walki między ukraińskimi siłami rządowymi a separatystami. Zginęły wszystkie osoby - 298 - znajdujące się na pokładzie maszyny.