Obecnie w tureckich więzieniach przebywa 67 dziennikarzy, w ubiegłorocznym raporcie podano liczbę 95 dziennikarzy. Turcja więzi najwięcej pracowników mediów spośród wszystkich 57 krajów wchodzących w skład OBWE - zaznaczyła w czwartek przedstawicielka tej organizacji Dunja Mijatović. Rząd w Ankarze twierdzi, że większość dziennikarzy została skazana za poważne przestępstwa, które nie mają związku z ich pracą, np. przynależność do zbrojnej organizacji terrorystycznej. - Nie mogę zrozumieć, jakim sposobem aż tylu tureckich dziennikarzy to potencjalni terroryści - powiedziała Mijatović. Rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana odrzuca oskarżenia o tendencje autorytarne i próby umiarkowanej islamizacji kraju, którego świecki charakter zapisany jest w konstytucji. Nie przyznaje się także do zastraszania mediów. Jego krytycy wskazują jednak, że główne tureckie gazety oszczędnie relacjonowały bezprecedensowe antyrządowe protesty w Stambule do czasu, gdy skomentował je sam Erdogan. Według Mijatović podczas blisko dwutygodniowych protestów tureckie media "nie relacjonowały (tego, co się działo), przekazując społeczeństwu zupełnie inny obraz" wydarzeń, i stosowały w tym czasie daleko posuniętą autocenzurę. - Prawdopodobnie wynika to z wieloletniego zastraszania mediów i paraliżującej świadomości, że można z dnia na dzień wylądować w więzieniu, zostać zatrzymanym lub usłyszeć zarzuty - powiedziała przedstawicielka OBWE. Jak dodała, więzienie grozi dziennikarzom w Turcji, którzy wyznają poglądy krytyczne wobec rządu lub różne od tych reprezentowanych przez rząd. Należy też pamiętać, że "oprócz dziennikarzy przebywających w więzieniach są też setki przedstawicieli mediów oczekujących na procesy poza więzieniem" - podkreśliła. Trwający od dwóch tygodni protest przeciwko planom przebudowy placu Taksim i sąsiadującego z nim parku Gezi w Stambule przerodził się w wystąpienia przeciwko rządowi Erdogana w całym kraju. Zginęło pięciu ludzi, wśród nich policjant, a ponad 5 tys. odniosło obrażenia.