"Wczorajsze wybory prezydenckie pokazały, że Białoruś musi przejść jeszcze długą drogę, żeby zacząć wypełniać swe zobowiązania w ramach OBWE" - napisano w raporcie obserwatorów tej organizacji. - Te wybory nie zdołały zapewnić Białorusi nowego startu, którego potrzebuje - powiedział szef misji OBWE Tony Lloyd, prezentując ocenę wyborów. Wg wyników oficjalnych, zwycięzca wyborów Alaksandr Łukaszenka zdobył niemal 80 proc. głosów. Co naprawdę wydarzyło się w Mińsku? Zobaczcie sami filmy nakręcone przez uczestników manifestacji W raporcie OBWE zaznaczono, że chociaż sam dzień wyborów został oceniony pozytywnie, "proces znacznie się pogorszył w trakcie liczenia głosów". Według obserwatorów OBWE liczenie niemal połowy głosów oceniono jako "złe lub bardzo złe", gdyż było nieprzejrzyste. - Białorusini zasługują na coś lepszego - powiedział Lloyd. OBWE zażądała też od władz białoruskich wyjaśnień w sprawie zatrzymania opozycyjnych kandydatów, dziennikarzy i obrońców praw obywatelskich. Akcję przeprowadzoną przez białoruską milicję wobec demonstrantów kwestionujących wyniki wyborów nazwano "autorytarną rozprawą". Wcześniej misja obserwatorów WNP (poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw) oświadczyła, że wybory na Białorusi, w których zwyciężył dotychczasowy prezydent Alaksandr Łukaszenka, były zgodne z prawem, przejrzyste i demokratyczne. Sprawą wewnętrzną kraju nazwał natomiast prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wybory prezydenckie na Białorusi, nie komentując akcji milicyjnej, która nastąpiła w Mińsku po wyborach. Zatrzymani Po niedzielnych manifestacjach zatrzymano siedmiu z dziewięciu kandydatów białoruskiej opozycji na prezydenta. Niewiele więcej o nich w tej chwili wiadomo. Dzwoniąc na większość numerów telefonów białoruskiej opozycji można usłyszeć tylko komunikat: "Abonent czasowo niedostępny". Według ostatnich informacji do aresztu trafiło nawet 500 uczestników wczorajszych antyprezydenckich protestów. Do tej pory los zatrzymanych kandydatów jest zagadką. Jeśli chodzi o Andrieja Sannikowa, jego ludzie twierdzą, że trafił do KGB. - Wczoraj go aresztowali, zbili i najpewniej jest teraz w KGB. Teraz staramy się załatwić mu adwokata, który pomoże się z nim skontaktować - mówił Aleksander Otroszczenko ze sztabu Sannikowa. Funkcjonariusze aresztowali też pobitego do nieprzytomności Władimira Niekliajewa, który leżał w szpitalu. - W nocy zabrali go ze szpitala, nie bacząc na protesty lekarzy i jego żony, na jego ciężki stan. Po prostu wytaszczyli go z łóżka, ciągnęli po ziemi i wywieźli w nieznanym kierunku - opowiada Otroszczenko. Dzisiaj opozycyjne sztaby mają wydać wspólne oświadczenie. Trwa właśnie spotkanie przedstawicieli kandydatów, na którym decydują, co dalej z akcjami protestu. Zobacz film z ataku na Niaklajeua: Wyniki wyborów W niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi zwyciężył urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka zdobywając 79,67 proc. głosów - poinformowała w poniedziałek nad ranem szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna. Są to wstępne rezultaty po przeliczeniu 100 proc. głosów. Frekwencja wyniosła 90,66 proc - podała CKW. Jarmoszyna poinformowała, że spośród kandydatów opozycji najwięcej głosów - 2,56 proc. zdobył lider kampanii "Europejska Białoruś" Andrej Sannikau. Na dalszych miejscach znaleźli się: ekonomista i wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Jarosław Romańczuk (1,97 proc.), wiceprzewodniczący partii Białoruski Front Narodowy Ryhor Kastusiau (1,97 proc.), lider kampanii "Mów prawdę!" Uładzimir Niaklajeu (1,77 proc.), szef Sojuszu "O Modernizację" Aleś Michalewicz (1,2 proc.), jeden z przywódców grupy inicjatywnej na rzecz stworzenia partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Wital Rymaszeuski (1,1 proc.), ekonomista Wiktar Ciareszczenka (1,08), szef komitetu organizacyjnego na rzecz stworzenia Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej (Narodnej Hramady) Mikoła Statkiewicz (1,04) oraz przedsiębiorca Dźmitry Wus (0,48 proc.). Według CKW, 6,47 proc. wyborców zagłosowało przeciwko wszystkim kandydatom. Opozycja: Wybory nieuczciwe Wyniki te ogłoszono, po tym jak w Mińsku zatrzymane zostały setki uczestników niedzielnej opozycyjnej demonstracji, rozbitej przez milicję. Liderzy opozycji wezwali na wiec, bo uważali, że wybory przebiegły w sposób nieuczciwy. W tegorocznych wyborach startowała rekordowa liczba kandydatów - aż 10, w tym ubiegający się o czwartą kadencję Alaksandr Łukaszenka. Kandydaci opozycji zauważyli, że tegoroczna kampania wyborcza była stosunkowo liberalna w porównaniu z poprzednimi wyborami. Przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy z Białorusią Jacek Protasiewicz (PO) powiedział: "Nawet jeśli kampania wyborcza przebiegała dużo lepiej niż w latach poprzednich, to już wydarzenia po zakończeniu głosowania pokazały, jak daleko władze białoruskie są od standardów demokratycznych. Pobicia i aresztowania niezależnych kandydatów to nie jest sposób na dialog z opozycją".