Obaj rywale - obecny prezydent Filip Vujanović i kandydat opozycji Miodrag Lekić - twierdzą, że wygrali niedzielne głosowanie, co grozi kryzysem politycznym w kraju, który od połowy zeszłego roku prowadzi negocjacje akcesyjne z UE. "Dojrzałość kraju ujawnia się również w sposobie, w jakim uczestnicy i instytucje państwowe kończą proces wyborczy" - oświadczyła w komunikacie OBWE, której obserwatorzy monitorowali przebieg głosowania. Organizacja zaapelowała też do komisji wyborczej, która w poniedziałek miała zebrać się w Podgoricy, o "ustalenie wyników głosowania tak, by wzmocnić zaufanie obywateli do procesu demokratycznego". W komunikacie zapewniono też, że niedzielne wybory, podobnie jak poprzednie, "odbyły się w zgodzie z normami OBWE". W sytuacji, gdy nie podano rezultatów oficjalnych, Vujanović, którego Demokratyczna Partia Socjalistów (DPS) od 20 lat rządzi krajem, oświadczył, że zdobył 51,3 proc. głosów, a jego rywal - 48,7 proc. Powołał się przy tym na szacunki własnej partii po podliczeniu wszystkich głosów. Lekić niemal natychmiast zadeklarował, że "po przeliczeniu 97 proc. głosów obywatele Czarnogóry przyznali mu zwycięstwo". Jak dodał, dysponuje informacjami o "sfałszowaniu wyników głosowania". Vujanović i Lekić byli jedynymi kandydatami walczącymi o urząd prezydenta, który w Czarnogórze pełni raczej funkcje reprezentacyjne i protokolarne. Vujanović, uważany przed wyborami za faworyta, ubiega się o trzeci mandat prezydencki. Poprzednio wybrany był w 2003 r., jeszcze przed historycznym referendum, w którym 55,5 proc. obywateli 600-tysięcznej Czarnogóry opowiedziało się za ostatecznym oddzieleniem od Serbii, a po raz drugi - w 2008 roku.