Sprzeciw mieszkańców wybuchł po decyzji władz landu Meklemburgia-Pomorze Przednie, dotyczącej ustawienia schroniska kontenerowego dla uchodźców z Iranu, Iraku i Afganistanu. Zasadniczy zarzut społeczeństwa dotyczy jednak nie samych imigrantów, lecz proporcji ich liczby do zameldowanych, który wynosi niemal 1:1 - miasteczko Upahl liczy sobie ok. 500 mieszkańców, zaś uchodźców miałoby przybyć ok. 400. W związku z ogłoszeniem lokalizacji dla przyszłego obozowiska kontenerowego w ubiegły czwartek przed lokalnym urzędem zgromadziła się demonstracja 700 osób, którą powstrzymywało ponad 100 policjantów. Tłum szturmował budynek urzędu i chciał przejąć nad nim kontrolę. Niemcy: Zamieszki w Upahl przeciwko budowie schroniska dla uchodźców Służby poinformowały, że wśród protestujących znajdowała się "niezwykle duża liczba prawicowych ekstremistów, neonazistów, obywateli Rzeszy i piłkarskich chuliganów". - Interweniowaliśmy w ostatniej chwili, w przeciwnym razie demonstranci wtargnęliby do budynku - powiedział w rozmowie z "Bildem" rzecznik lokalnej policji. Innego zdania są jednak lokalni mieszkańców, którzy rozmawiali z niemieckimi mediami. - Czy jestem neonazistką, jeśli martwię się o własne dzieci? - pytała Annika Sommer z Upahl. - Przyjedzie tu prawie pięćset młodych uchodźców, w większości płci męskiej, którzy z różnych przyczyn często nie będą mogli nawet pracować. To nieuniknione, że niektórzy z nich zaczną się nudzić i wpadną na głupie pomysły - dodała. Z kolei inny mieszkaniec zaznaczył, że najgorsze jest postawienie społeczności przed faktem dokonanym. - O decyzji dowiedzieliśmy się dopiero tydzień temu. Zwykle proces demokratyczny jest poprzedzany wysłuchaniem wszystkich zaangażowanych stron. Teraz tego nie zrobiono - podkreślił. Jego słowa potwierdza sam burmistrz Upahl, który dowiedział się o sprawie 10 dni temu. Władze przygotowują konsultacje społeczne Jednym z podstawowych zarzutów osób zamieszkujących miejscowość wobec władz jest wykluczenie komunikacyjne, w obliczu którego organizacja schroniska dla uchodźców w tym miejscu wydaje się dla nich nielogiczna. Jak wylicza "Bild", najbliższa przychodnia znajduje się 25 km stąd, do posterunku policji trzeba pokonać kolejne pięć kilometrów, a transport publiczny zawodzi. "Frustracja tubylców jest ogromna" - podkreśla gazeta. Jak donosi we wtorek rano telewizja NDR, na piątek władze landu Meklemburgia-Pomorze Przednie zaplanowały konsultacje społeczne. "Celem spotkania jest wymiana poglądów z mieszkańcami Upahl, dlatego mogą w nim uczestniczyć tylko zameldowani" - pisze portal niemieckiej stacji. Całe wydarzenie będzie ochraniane przez policję i służby bezpieczeństwa, by ponownie nie dopuścić do zamieszek z udziałem prawicowych ekstremistów spoza miasteczka.