W ciągu zaledwie kilku godzin pod przygotowaną w poniedziałek petycją zebrano 4,5 tys. podpisów, czyli liczbę wymaganą przez konstytucję do poddania dokumentu pod debatę parlamentarną. Do wtorkowego wieczora udało się zebrać kolejne 16 tys. głosów, głównie za pośrednictwem internetu. Według konstytucjonalistów, debata nad ewentualnym odwołaniem prezydenta nie doprowadzi do jego dymisji, "gdyż parlament nie ma do tego wystarczających narzędzi". Tymczasem na wtorkowy wieczór zapowiedziano manifestację przeciwników prezydenta pod jego siedzibą w Belem. Zamierzają oni przekazać mu symboliczną monetę na znak "poczucia solidarności z narodem". W ubiegły piątek podczas wizyty w Porto prezydent Cavaco Silva w jednym z wywiadów wyraził obawę o poziom swych zarobków po przejściu na emeryturę. "Będzie ona tak niska, że nie wystarczy na pokrycie moich wydatków. Prawie na pewno będę musiał korzystać z tego, co zaoszczędziłem z żoną podczas wszystkich lat mojej aktywności zawodowej" - powiedział 71-letni Cavaco Silva, który w styczniu ub.r. ponownie został wybrany na prezydenta. W sobotę prezydent został wygwizdany w Guimaraes przez przybyłych na ceremonię otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury. Następnie spadła nań fala krytyki zarówno ze strony opozycji parlamentarnej, jak i sprzymierzeńców politycznych. - Wypowiedź prezydenta była niefortunna. Nigdy nie powinna była się pojawić w kraju, gdzie społeczeństwo ponosi ogromne wyrzeczenia w związku z polityką oszczędnościową rządu - ocenił Marcelo Rebelo de Sousa, członek działającej przy prezydencie doradczej Rady Państwa. W styczniu ub.r. po ponownym objęciu stanowiska Cavaco Silva zrezygnował z miesięcznej pensji przysługującej prezydentowi. Poinformował wówczas, że otrzymuje co miesiąc ok. 10 tys. euro brutto skumulowanych z emerytur z Uniwersytetu Nowego w Lizbonie i Banku Portugalii, w których w przeszłości pracował. Tymczasem w poniedziałek media ujawniły, że Cavaco Silva pobiera miesięcznie 2900 euro z funduszu reprezentacyjnego przysługującego prezydentowi. Według szacunków dziennika "Diario de Noticias" roczne utrzymanie każdego byłego prezydenta kosztuje portugalski budżet 300 tys. euro.