GPW odmawia rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej, twierdząc, że dokumenty dotyczące mordu nie zachowały się, więc nie może ona rozpatrzyć wniosków o ich rehabilitację. Tymczasem rosyjska ustawa z 1991 roku o rehabilitacji ofiar represji politycznych stanowi, że prokuratura powinna albo wystawić zaświadczenie o rehabilitacji, albo orzeczenie o braku podstaw do rehabilitacji. W tym drugi wypadku powinna także skierować swoje orzeczenie do sądu. Chcąc uniknąć drogi sądowej - bo to do sądu należy ostateczna decyzja w sprawie rehabilitacji - prokuratura znalazła trzecią drogę: nie podejmuje decyzji ani na "tak", ani na "nie". Adwokaci rodzin 10 ofiar katyńskiej zbrodni - Anna Stawicka i Roman Karpiński - domagali się, aby sąd uznał postępowanie Głównej Prokuratury Wojskowej za bezprawne, a także by zobowiązał GPW do merytorycznego rozpatrzenia wniosków o rehabilitację i podjęcia decyzji o rehabilitacji polskich oficerów. Oddalając zażalenie, sędzia Igor Tiuleniew nie uzasadnił ustnie swojej decyzji. W toku piątkowej rozprawy jeden z prokuratorów wojskowych, komandor-porucznik Igor Blizjejew argumentował, że nie można zrehabilitować wszystkich pomordowanych oficerów, gdyż istniały podstawy do represjonowania niektórych z nich jako szpiegów, dywersantów i terrorystów. Prokurator zwracał także uwagę, że polska armia była szkolona do walki przeciwko Rosji. Blizjejew utrzymywał też, że w aktach śledztwa w sprawie Katynia nie ma żadnych dokumentów potwierdzających śmierć osób, których rodziny reprezentują Stawicka i Karpiński. Prokurator mówił również, że dowodów, iż te konkretnie osoby zostały rozstrzelane przez NKWD w 1940 roku, nie dostarczyli także polscy prokuratorzy, którzy uczestniczyli w umorzonym 21 września 2004 roku śledztwie. Blizjejew podkreślał przy tym, że to dochodzenie trwało 14 lat. Prokurator sugerował ponadto, że jeśli państwo polskie wystąpi wobec Rosji o zrehabilitowanie ofiar zbrodni katyńskiej, to sprawa ta - jak to ujął - zostanie rozstrzygnięta w innym trybie. Blizjejew nie rozwinął tej myśli. Drugi z wojskowych prokuratorów, pułkownik Aleksandr Kosmodiemiański kwestionował prawo Stawickiej do składania zażaleń na postępowanie Głównej Prokuratury Wojskowej. - Adwokaci nie są poszkodowanymi w tej sprawie - mówił. Twierdził też, jakoby z dokumentów przedstawionych przez prawniczkę wynikało, że reprezentuje ona ofiary mordu, a nie ich rodziny. Stawicka zapowiedziała odwołanie się od piątkowego orzeczenia. Zauważyła też, że jeśli sąd drugiej instancji utrzyma w mocy piątkowy werdykt, to wystąpi w tej sprawie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Adwokat wyraziła także zdumienie z powodu wypowiedzi prokuratora Blizjejewa. - Wszystko, co dzisiaj padło z ust przedstawicieli prokuratury wojskowej - delikatnie mówiąc - wywołuje zdumienie. Ich oświadczenia nie miały oparcia w prawie - wskazała. - Istnieje taka niepodważalna zasada jak domniemanie niewinności. Dopóki sąd nie stwierdzi, że te konkretne osoby popełniły przestępstwa, to nikt nie ma prawa nazywania ich szpiegami. Sądowych decyzji, na mocy których osoby te zostały uznane za szpiegów, nie ma. Dlatego gołosłowne mówienie w ten sposób podczas rozprawy sądowej jest niedopuszczalne - powiedziała. Stawicka zauważyła również, że niekoniecznie trzeba być rozstrzelanym, żeby zostać uznanym za represjonowanego - wystarczy, że dana osoba została bezprawnie pozbawiona wolności, bez przedstawienia zarzutów i wydania wyroku. - Tak było z polskimi oficerami. Nikt nie postawił im zarzutów, jednak wolności zostali pozbawieni. Wszyscy - podkreśliła. Prawniczka dodała, że w aktach sprawy są niepodważalne dowody, że Polacy byli represjonowani z powodów politycznych. Argumentację prokuratorów i werdykt sądu Stawicka uznała za "makabryczne". Szef polskiej sekcji Memoriału, rosyjskiej organizacji pozarządowej dokumentującej stalinowskie zbrodnie, Aleksandr Gurianow, który przysłuchiwał się rozprawie, wyraził oburzenie z powodu wystąpienia Blizjejewa. - Było to szokujące wystąpienie. Powołując się na notatkę Berii, w której ten twierdzi - nie wiadomo na jakich podstawach - że część polskich jeńców była szpiegami, dywersantami i terrorystami, prokurator uznał, iż na tej podstawie nie podlegają oni rehabilitacji. To oburzające - ocenił Gurianow. - Należy teraz dokładnie przeanalizować pisemne uzasadnienie piątkowego orzeczenia i ocenić, w jakim stopniu sędzia wykorzystał właśnie tę argumentację prokuratora. Stanowi ona bowiem wystarczającą podstawę do zaskarżania zarówno orzeczenia, jak i wypowiedzi prokuratora - dodał przedstawiciel Memoriału.