Według tego źródła w wyniku represji w ciągu 14 miesięcy walk śmierć poniosło co najmniej 9183 cywilów, 3072 członków rządowych sił bezpieczeństwa i 794 dezerterów. Tylko od wejścia w życie rozejmu 12 kwietnia, który jest systematycznie naruszany, zginęło co najmniej 1881 osób, w tym 1260 cywilów. Obserwatorium jako cywilów traktuje również tych, którzy nie są wojskowymi, ale dołączyli do milicji zwalczających siły Asada. W niedzielę napływały informacje o kolejnych ofiarach w Syrii. Na przedmieściach Damaszku siły rządowe zastrzeliły dwóch mężczyzn, którzy uczestniczyli w protestach przeciwko przemocy w syryjskim mieście Hula, gdzie od piątku zginęło co najmniej 109 osób, w tym wiele dzieci - podały źródła opozycyjne. Był to jeden z najbardziej krwawych dni od początku 14-miesięcznego powstania. W obliczu słów potępienia napływających ze świata w związku z masakrą w Huli Damaszek oskarżył o zbombardowanie miasta powstańców. Syria ogłosiła też powołanie komisji śledczej. Do walki w razie bezczynności wspólnoty międzynarodowej w sprawie Syrii wezwał w niedzielę rodaków były szef Narodowej Rady Syryjskiej (NRS) Burhan Ghaljun; NRS to główny organ syryjskiej opozycji. "Apeluję do Syryjczyków, by podjęli walkę o wyzwolenie i godność opierając się na swych własnych siłach - rebeliantach rozrzuconych po kraju i brygadach Wolnej Armii Syryjskiej (składającej się głównie z dezerterów)", jeśli społeczność międzynarodowa nie zacznie działać na podstawie rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych - mówił Ghaljun na konferencji prasowej w Stambule. Rozdział ten jest poświęcony uprawnieniom Rady Bezpieczeństwa ONZ do wprowadzania sankcji ekonomicznych, dyplomatycznych i militarnych, a także użyciu sił zbrojnych do rozstrzygania sporów.