Środowy szczyt UE do Brukseli poświęcony będzie obsadzie dwóch stanowisk w Unii: szefa Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji. Źródła zbliżone do polskiego rządu oceniają, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wciąż ma szanse na objęcie stanowiska szefa unijnej dyplomacji. W mediach pojawiały się sugestie, że premier Donald Tusk ma duże szanse na objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Eksperci w rozmowie z PAP zauważają, że nowe rozdanie w UE musi odzwierciedlać równowagę władzy między chadekami i socjalistami. Jak dodają, w skomplikowanej unijnej układance personalnej trzeba uwzględnić jednak nie tylko barwy i aspiracje poszczególnych krajów, ale i parytet płci. Kierownik Programu Europejskiego Instytutu Spraw Publicznych dr Agnieszka Łada oceniła w rozmowie z PAP, że szczyt UE w Brukseli może przynieść niespodzianki - jeśli chodzi o obsadę najważniejszych stanowisk unijnych. - Możliwe, że pojawią się kandydatury, które do tej pory nie zaistniały medialne - tak jak to było wcześniej w przypadku Catherine Asthton, która w ogóle nie była brana pod uwagę, a nagle się okazało, że jest potrzebna w układance kobieta, socjaldemokrata i stanęło na tym, że to ona wygrała walkę o fotel szefa unijnej dyplomacji - dodała ekspertka. Jak oceniła, polskie kandydatury, które pojawiają się w mediach - czyli Sikorski na szefa unijnej dyplomacji i Tusk na przewodniczącego Rady Europejskiej, to część "gry politycznej". - Zwykle jest jednak tak, że nazwiska, które się pojawiają w przekazach medialnych, nie odgrywają później decydującej roli w ostatecznych rozstrzygnięciach - zauważyła Łada. Jednocześnie oceniła, że Sikorski jest wciąż jednym z silniejszych kandydatów na objęcie stanowiska szefa unijnej dyplomacji. - Ważne jest np., czy to stanowisko obejmie chadek, czy socjaldemokrata, chyba bliżej stanowiska jest jednak socjaldemokrata, bo chadek (Jean-Claude Juncker - PAP) został szefem Komisji Europejskiej - zaznaczyła. Według niej większe szanse na to stanowisko ma kobieta, niż mężczyzna. - Jeśli zapadnie decyzja, że ten fotel obejmie kobieta, bo konieczny będzie parytet, wtedy Sikorski nie ma szans. Stanowisko szefa unijnej dyplomacji jest też stanowiskiem komisarza, więc jeśli w Komisji Europejskiej będzie brakować kobiet, a pojawi się dobra kandydatka, to płeć może odegrać decydującą rolę. W takiej sytuacji nie będzie liczyło się doświadczenie, ani osobowość Sikorskiego, tylko fakt, że potrzebna będzie kobieta - podkreśliła Łada. - Może też jednak przeważyć pogląd, że szefem unijnej dyplomacji powinien być chadek z silną osobowością, a kobiet w Komisji Europejskiej jest wystarczająco wiele, wtedy szanse Sikorskiego rosną i jego kandydatura może wejść do gry - powiedziała Łada. Jej zdaniem Tusk nie ma realnego doświadczenia europejskiego, co - jak mówi - "mocno przekreśla jego szanse" na unijny fotel. - Poza tym, że Tusk od lat uczestniczy w posiedzeniach Rady Europejskiej, to nie ma prawdziwego obycia w świecie brukselskim, nie piastował żadnych stanowisk w Brukseli, a to przy wyborze odgrywa dużą rolę - podkreśliła Łada. - Ilość nazwisk kandydatów na oba stanowiska, które się pojawiają w mediach, jest bardzo duża, ale wszystko rozstrzygnie się na szczycie. Trzeba zwrócić uwagę na stanowisko Wielkiej Brytanii - Juncker został mianowany na szefa Komisji Europejskiej pomimo jej sprzeciwu, dlatego teraz trzeba ich jakoś ugłaskać. Jeśli Brytyjczycy powiedzą danej kandydaturze z góry 'nie', to będzie problem - powiedziała ekspertka. Zdaniem prezesa Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniewa Pisarskiego, zwycięstwo Sikorskiego w walce o fotel szefa unijnej dyplomacji byłoby dla Unii Europejskiej "decyzją uzdrawiającą". - Nada stanowisku szefa unijnej dyplomacji właściwą wagę i wyrazistość. Sikorski pasowałby na to stanowisko, to jest człowiek, który swobodnie porusza się w przestrzeni międzynarodowej, nie jest mu obce posługiwanie się językiem obcym, jest przy tym politykiem skutecznym, czego przykładem jest m.in. Partnerstwo Wschodnie czy powołanie Europejskiego Funduszu Demokracji - podkreślił Pisarski. Przyznał jednocześnie, że szanse na ten urząd dla Sikorskiego nie są duże. - Przywódcy unijni są dość zaborczy - jeśli chodzi o dzielenie się kompetencjami - również w sferze międzynarodowej, raczej będą woleli na stanowisku szefa unijnej dyplomacji urzędnika, niż pełnowymiarowego polityka - ocenił. Zdaniem eksperta, pojawiające się w mediach informacje o szansach premiera Tuska w ubieganiu się o fotel przewodniczącego Rady Europejskiej, to forma gry medialnej, która ma na celu pokazanie, że polscy politycy aspirują do najwyższych stanowisk w Unii. - Pokazuje to nasze aspiracje, pokazuje, że mamy duże oczekiwania w Europie i że jakakolwiek nominacja poniżej tych dwóch kluczowych stanowisk będzie dla Polski swoistego rodzaju rozczarowaniem - zaznaczył. Pisarski ocenił, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż przynajmniej jedno kluczowe stanowisko obejmie osoba, która nie jest wymieniana w spekulacjach medialnych. - mNiespodzianka jest możliwa, często pojawiają się w grze nazwiska z państw mniejszych, które są swoistego rodzaju kompromisem pomiędzy największymi państwami, po to, aby ambicje dużych państw zachować w ryzach. Często te mniejsze kraje mają przewagę w ubieganiu się o najważniejsze unijne stanowiska - ocenił politolog. Jego zdaniem, minęły też czasy, kiedy decyzję o najważniejszych stanowiskach unijnych zapadały w Berlinie i Paryżu. - To odchodzi powoli do przeszłości, kraje takie jak Polska, nauczyły się już poruszać w przestrzeni europejskiej, budować koalicje i walczyć o różnego rodzaje stanowiska - przekonywał ekspert. - Polska gra obecnie w pierwszej lidze europejskiej, nie mamy kompleksów, musimy mieć oczekiwania, odrobiliśmy pracę domową w poruszaniu się na salonach europejskich. Polska gospodarka i scena polityczna są stabilne, szczególnie na tle Europy - ocenił Pisarski.