Bruce Castor miał przekonywać senatorów, że proces w sprawie impeachmentu Donalda Trumpa jest niekonstytucyjny. Temu zagadnieniu poświęcił jednak niewiele miejsca. Przede wszystkim Castor przekonywał, że cała sprawa jest wyłącznie polityczna, a demokratom chodzi o wyeliminowanie konkurencji w postaci Trumpa. Castor uważa, że drugi proces Trumpa to niebezpieczny precedens, który wywoła w przyszłości lawinę takich politycznych "zagrywek". Jednak wywód obrońcy Trumpa przerywany był niezliczonymi dygresjami, często zupełnie nie na temat. Jego mowa zgodnie oceniona została jako co najmniej niespójna. Komentatorzy wprost wskazywali, że momentami nie było wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Bruce Castor mówił między innymi: "Zmieniliśmy swoją strategię, bo prezentacja oskarżycieli była dobrze zrobiona", "Senatorowie USA to nie są zwyczajni ludzie, a to taka zróżnicowana grupa!", "Pracowałem w tym budynku przez cztery lata. Wtedy się zgubiłem i gubię się nadal", "Reprezentuję wspaniały stan... uzupełniania luk", "Nie chcę odbierać impetu innym mówcom, ale Nebraska to miejsce takiego... myślenia sądowniczego", "Gdyby stanowe legislatury nie przyjęły konstytucji, nie mielibyśmy jej". Bruce Castor wprawił w konfuzję senatorów Partii Republikańskiej, których większość zamierza głosować za uniewinnieniem Donalda Trumpa. - Prezydencki prawnik bredził i bredził i nie odniósł się do argumentu konstytucyjności procesu. To nie był jeden z najlepszych występów, jakie widziałem - ocenił senator John Cornyn z Teksasu. - Oskarżyciele byli skoncentrowani, dobrze zorganizowani i prezentowali przekonujące argumenty. Obrońcy byli natomiast zdezorganizowani. Robili wszystko, by uniknąć odpowiedzi na najważniejsze pytanie (o konstytucyjność procesu - przyp. red.), a kiedy już się do tego odnieśli, prześlizgnęli się tak, jakby wstydzili się swoich argumentów - stwierdził Bill Cassidy z Luizjany, który w wyniku mów początkowych zmienił zdanie i zagłosował razem z demokratami za uznaniem konstytucyjności drugiego impeachmentu Trumpa. - Uważam, że skarżący przedstawili naprawdę dobrą analizę prawną. Uczciwie mówiąc, byłam zdumiona tym pierwszym prawnikiem byłego prezydenta Trumpa. Nie mogłam rozgryźć, o co mu chodzi. Przez 45 minut zmierzał do czegoś, ale nie pomógł nam lepiej zrozumieć swoich argumentów - oceniła Lisa Murkowski z Alaski. To wszystko głosy z Partii Republikańskiej. Również sam Donald Trump - jak podaje CNN, powołując się na dwa źródła - był wściekły na swojego obrońcę i miał krzyczeć na telewizor w swojej posiadłości na Florydzie. Przypomnijmy, że Donald Trump oskarżony jest o podżeganie do rebelii 6 stycznia. Wówczas w wyniku ataku jego zwolenników na Kapitol zginęło pięć osób. W środę oskarżyciele przedstawili nowe dowody w tej sprawie. Proces potrwa co najmniej do soboty. (mim)