Obraz z niezabezpieczonych hasłami kamer w kawiarniach i prywatnych domach w Kanadzie można obejrzeć na żywo na serwerze w Rosji. Na rosyjskim serwerze jest też ponad 170 kamer działających w Polsce. Wśród dostępnych transmisji na żywo z Kanady były zdjęcia z kamer w pokoju dziecka w Albercie, mieszkania starszej osoby w Quebec czy kawiarni w śródmieściu Toronto, w której zaalarmowany przez dziennikarzy menedżer wyłączył sprzęt - relacjonował publiczny nadawca CBC. Dokładne dane o lokalizacji kamery CBC nie ujawniało nazwy portalu, który mieści się w Rosji, ale podobna sytuacja miała już miejsce cztery lata temu, gdy rosyjski Insecam, "największy światowy rejestr kamer systemów nadzoru na całym świecie", jak sam się określa, został opisany w kanadyjskich mediach. Wówczas obraz z niezabezpieczonych kamer pochodził m.in. z gabinetu dentystycznego w Toronto, jak opisywała telewizja Global News. Łącznie nawet do 400 transmisji pochodziło z Kanady. To ten sam portal, na którym jest dostępna transmisja z ponad 170 kamer w Polsce, z Warszawy, Katowic, Jeleniej Góry, Braniewa i wielu innych miast i miejsc. Także - na przykład - z niewielkiego lotniska czy wjazdu do przydomowego garażu we Wrocławiu. Pod danymi o miejscu zainstalowania kamery są dokładne dane o długości i szerokości geograficznej, kodzie pocztowym i producencie. Właściciele nie zabezpieczyli urządzeń Podobne dwa portale są w USA i, jak zwracają uwagę kanadyjskie media, problem polega na tym, że przejęcie do transmisji obrazu z coraz popularniejszych bezprzewodowych kamer nadzoru i obserwacji, których właściciel nie zabezpieczył hasłem, lub kamer, w których pozostały fabryczne hasła, nie jest w Kanadzie nielegalne. Zaś eksperci ds. prywatności cytowani w mediach apelowali o zmiany haseł i tworzenie złożonych haseł, nawet do kamer. Zaledwie w kwietniu br. wydawany w Indiach "Sunday Guardian" opisał chińską restaurację w Vancouver "Haidilao Hot Pot", której 60 kamer przekazuje obraz do systemu nadzoru i oceny punktowej obywateli działającego w Chinach. Przed taką sytuacją ostrzegał już kanadyjski wywiad. Takie rozwiązania mają zostać zakazane w UE, Komisja Europejska przedstawiła propozycje regulacji w kwietniu br. Systemy, które uznaje się za wyraźne zagrożenie dla bezpieczeństwa, źródeł utrzymania i praw obywateli mają zostać zakazane. Szykują się zmiany w prawie? Biuro prasowe federalnego komisarza ds. prywatności przekazało wówczas, że opublikowało wytyczne dla firm w sprawie jawnego i niejawnego używania kamer nadzoru i przypomniało, że komisarz Daniel Therrien wzywał już wielokrotnie do aktualizacji przepisów. Prace nad zmianami w prawie federalnym parlament rozpoczął w ubiegłym roku, ale - jak w zeszłym tygodniu - wskazywał Therrien w parlamencie Kolumbii Brytyjskiej, który pracuje nad własnymi rozwiązaniami dla prowincji, federalna nowelizacja już wymaga wielu zmian w trakcie prac, ponieważ niesie ryzyko osłabienia, zamiast wzmocnienia kontroli konsumenta nad przetwarzaniem danych. Wskazywał też na obowiązujące od 2018 r. w Unii Europejskiej zasady General Data Protection Regulation (rozporządzenia o ochronie danych osobowych - RODO) jako dobrą inspirację dla nowelizacji prawa w Kanadzie. "Technologie cyfrowe, które polegają na zbieraniu i analizie danych są w centrum czwartej rewolucji przemysłowej i są kluczem do naszego rozwoju socjoekonomicznego (...) Ważną lekcją ze sprawy Facebook Cambridge Analytica jest bliski związek prywatności i innych praw podstawowych". Konsekwencje dla biznesów Therrien podkreślał, że prawo kanadyjskie nie może już polegać, jak dotychczas, na świadomej zgodzie konsumenta. "W dzisiejszej złożoności środowiska informacji nie jest to ani realistyczne, ani rozsądne, by zwracać się do konsumenta z prośbą o każde wykorzystanie danych (...) Biorąc pod uwagę olbrzymie zyski, które mogą zostać osiągnięte dzięki niewłaściwemu użyciu prywatnych danych, konieczne stają się wysokie kary finansowe. Muszą być rzeczywiste konsekwencje dla biznesów za łamanie prawa i zachęty do jego przestrzegania".