Ewakuacja skupiska imigrantów, jaką przeprowadzono najpierw marcu, a następnie w lipcu tego roku nie przyniosła poprawy. We wrześniu w pobliżu dworca znowu pojawili się migranci. "Na początku tygodnia w obozie przebywały 62 osoby - w tym 41 dorosłych i 21 dzieci - wywodzące się głównie z Albanii, Serbii i Republiki Macedonii Północnej" - poinformowała prefektura. Oprócz nich, były tam trzy dziesiątki osób, które nie zostały ujęte w spisie sporządzonym przez służby socjalne - wyjaśnia Agence France Presse. W czwartek wieczorem "przewieziono 74 osoby do ośrodka doraźnej pomocy społecznej. 21 osób trafiło do ośrodka dla azylantów, a 4 osoby trafiły do tymczasowego aresztu, skąd zostaną deportowane do swych krajów pochodzenia" - poinformował AFP przedstawiciel prefektury. Ludzie ci przebywali we Francji nielegalnie. Koczowisko musiało być zlikwidowane "z powodu opłakanych warunków higienicznych, jakie w nim panowały, a także ze względu na bezpieczeństw i porządek publiczny" - podkreślają władze regionu. Problem z imigrantami z krajów uważanych "za bezpieczne" W początkach listopada podobne akcje likwidacji obozów zostały przeprowadzone w metropolitalnym regionie paryskim. Policja ewakuowała 7 listopada z dwóch dzikich obozowisk założonych przez migrantów i uchodźców na północno-wschodnich obrzeżach Paryża ponad 1600 osób. Zamknięto obóz przy Porte de la Chapelle oraz drugi w Saint-Denis. Trzeci obóz założony przez imigrantów przy Porte d'Aubervilliers, gdzie znajduje się od dwóch do trzech tysięcy osób, miał być przymusowo ewakuowany jeszcze przed nadejściem zimy. Francuskie media zwracają uwagę na fakt, że władze nie potrafią sobie poradzić z imigrantami przybywającymi z krajów uważane przez Komisję Europejską "za bezpieczne", takich jak Albania czy Serbia. Obywatele tych państw nie mają praktycznie szans na otrzymanie azylu, ale ponieważ procedura rozpatrywania wniosków jest przewlekła, długo nie opuszczają oni Francji. Akcja ewakuacyjna w Paryżu została przeprowadzona nazajutrz po przedstawieniu przez francuski rząd kontrowersyjnego planu reformy migracyjnej. Zgodnie z jej założeniami, jakie przedstawił premier Edouard Philippe, zaostrzone zostaną przepisy i wprowadzone kwoty imigrantów. "Chcemy przejąć ponownie kontrolę nad naszą polityką imigracyjną" - deklarował wtedy premier francuskiego rządu. Reforma przewiduje m.in. walkę z wykorzystywaniem opieki medycznej przez osoby, które przyjeżdżają do Francji tylko po to, by się leczyć. Ubezpieczyciele medyczni będą mieli dostęp do danych dotyczących wiz, a osoby ubiegające się o azyl będzie obowiązywała trzymiesięczna karencja, zanim uzyskają praw do do korzystania z służby zdrowia. Francja chce przyciągnąć pół miliona studentów Do 2027 roku rząd chce natomiast przyciągnąć do kraju 500 tys. zagranicznych studentów, aby "podkreślić międzynarodowe znaczenie" francuskiej kultury. Zaostrzone zostaną też przepisy regulujące łączenie rodzin, by ograniczyć liczbę imigrantów przybywających do Francji na podstawie sfałszowanych dokumentów dotyczących pokrewieństwa. Otworzone zostaną trzy nowe ośrodki dla uchodźców i imigrantów, podczas gdy zlikwidowane zostaną przeludnione i "niespełniające standardów higieny" ośrodki pod Paryżem - relacjonowała AFP. Ponadto, przyśpieszone zostaną procedury deportacji, a mężczyźni oskarżeni o "przestępstwa seksualne i przemoc" będą natychmiastowo wydalani z kraju. W 2020 roku ma być przygotowanych dla uchodźców 16 tysięcy mieszkań. Francja będzie też udzielać - w ramach szeroko pojętej polityki migracyjnej - pomocy rozwojowej państwom ubogim lub pogrążonym w konfliktach, aby ułatwić uchodźcom i imigrantom powrót do krajów pochodzenia.