2 maja ubiegłego roku w wyniku walk ulicznych i podpalenia siedziby związków zawodowych zginęło około 50 osób, w zdecydowanej większości prorosyjskich aktywistów. Obawiając się nowych zamieszek władze ściągnęły do miasta dodatkowe oddziały milicji; nad bezpieczeństwem zgromadzonych czuwało ponad 2 tys. funkcjonariuszy. Na placu o nazwie Kulikowe Pole ludzie wykrzykiwali: "Faszyzm nie przejdzie!" oraz "Nie zapomnimy - nie wybaczymy!". Około dwóch tysięcy osób demonstrowało w rocznicę odeskiej tragedii w Kijowie. Odbył się tam marsz pamięci ofiar tego wydarzenia pod hasłami "Kijów pamięta Odessę, nie zapomnimy, nie przebaczymy". Podczas obu demonstracji nie doszło do żadnych incydentów. Wcześniej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała o zatrzymaniach kilku grup ludzi, którzy przygotowywali akty dywersji i prowokacje, m.in. w związku z obchodami Święta Pracy 1 maja i Dnia Zwycięstwa 9 maja. Największą akcję SBU przeprowadziła w Odessie, gdzie zatrzymano 20 osób zaangażowanych w działalność separatystycznych, prorosyjskich ruchów "Rada Ludowa Besarabii", "Besarabska Republika Ludowa" oraz "Odeska Republika Ludowa" - informował przed kilkoma dniami doradca szefa SBU Markijan Łubkiwski. Według Łubkiwskiego w Charkowie, na północnym wschodzie Ukrainy, zatrzymano w ostatnich dniach pięć osób z ugrupowania o nazwie "Charkowscy Partyzanci". Podejrzewani są oni o dokonanie kilku ataków terrorystycznych w tym mieście. Z Kijowa Jarosław Junko