- Myślę, że znajdą się niestety, bo zawsze się znajdują, jakieś siły wewnętrzne, które mogą doprowadzić do dezintegracji władzy. Boję się takiego procesu. Wtedy Rosja zacznie rozgrywać wewnętrzne polityczne sprawy Gruzji - powiedział Materski. Jak dodał, w wyniku tych rozgrywek powstać może w Gruzji "rząd może nie marionetkowy, ale w każdym razie spolegliwy, wystraszony i prowadzący inną politykę, który de facto się pogodzi z utratą i Abchazji i Osetii". Materski powiedział, że Rosja nie ukrywa swoich intencji. - Witalij Czurkin, przedstawiciel Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, wyraźnie powiedział wczoraj, że z obecnymi władzami gruzińskimi nie mają zamiaru rozmawiać - zaznaczył. Jego zdaniem brutalna reakcja Rosji na działania władz w Tbilisi wobec Osetii Południowej to próba spacyfikowania nie tylko samej Gruzji. "To jest akcja, która ma zastraszyć i zdyscyplinować nie tylko Gruzję do większej spolegliwości, ale ma przestraszyć cały region" - podkreślił politolog. Według niego działania Rosji wobec wielu byłych republik radzieckich są podobne i opierają się na wywoływaniu i podsycaniu wzajemnych konfliktów między nimi. "W ten sposób Rosja może kontrolować część regionów poprzez tzw. korpusy pokojowe, tak jak to ma miejsce w Abchazji czy Osetii, bądź przez taką sytuację jaka jest w Górnym Karabachu między Armenią i Azerbejdżanem, to jest właśnie cyniczna długofalowa gra na kontrolowanie regionu, kontrolowanie wpływów" - mówił. Materski dodał, że Rosji zależy na odzyskaniu kontroli nad tym terenami ze względu na strategiczne położenie Kaukazu, który jest szlakiem przesyłowym ropy naftowej i gazu. Próby przejęcia Osetii Południowej przez Rosję trwały zresztą, jak podkreślił politolog, od lat. Podobnie było w Abchazji. Stopniowo - mówił - Rosjanie uzyskiwali kontrolę nad różnymi dziedzinami życia w tych regionach, osiedlali swoich obywateli lub nadawali obywatelstwo mieszkańcom. Gruzinów w tych regionach było też coraz mniej i odgrywali coraz mniejszą rolę. Właśnie ten proces, zdaniem Materskiego, był powodem zbrojnej akcji ze strony władz Gruzji. - Prezydent Saakaszwili zdobył się na gest rozpaczy, decydując się na podjęcie działań wobec Osetii Południowej. Gruzja nie miała żadnych możliwości powstrzymania tego procesu i zdecydowała się na akt rozpaczy. Jest on dosyć fatalny w skutkach, ale po prostu nie widać było szans przerwania tego procesu - ocenił politolog. Wyraził żal, że Zachód - jego zdaniem - nie zamierza zareagować na atak Rosji na Gruzję. - Cały świat prowadzi politykę dosyć cyniczną: przede wszystkim energia, przede wszystkim zasoby surowcowe, przede wszystkim nasz spokój ekonomiczny, finansowy, a potem dopiero inne państwa - mówił. Jak zaznaczył, możliwe sposoby działania są ograniczone do środków dyplomatycznych. Nie ma wobec Gruzji żadnych zobowiązań NATO, które co prawda nie odrzuciło starań Gruzji o członkostwo, ale też nie przyjęło w poczet państw oficjalnie starających się. Przeciwko Rosji nie zadziałałyby również sankcje gospodarcze, bo Rosja jest samowystarczalna - podkreślił. - Myślę, że chociażby przybycie do Tbilisi misji pokojowych wysokiego szczebla ze strony ONZ, UE, tutaj mogłoby odegrać pewną rolę - powiedział Materski. Polskie wyrazy wsparcia dla Gruzji są, jak ocenił, słuszne w kategoriach moralnych, ale raczej nie będą opłacalne. - Z etycznego punktu widzenia to dobrze, że bronimy zaprzyjaźnionego państwa. Jednak w kategoriach realpolitik, w kategoriach interesów, na pewno ta polityka na zdrowie nam nie wyjdzie - ocenił.