Konferencję zorganizowano po spotkaniu Obamy i Luli da Silvy w Białym Domu. Brazylijski prezydent rozpoczął ją od wyrazów współczucia dla gospodarza w związku z licznymi kryzysami, w obliczu których stanęły Stany Zjednoczone. Gdy wyjawił, że częściej modli się za amerykańskiego prezydenta, niż za siebie samego, Obama odparł: - Zdaje się, że rozmawiałeś z moją żoną. Na tym żarty się nie skończyły. Gdy Obama po wyjątkowo długiej wypowiedzi przeprosił za swoją gadatliwość, Lula da Silva wielkodusznie powiedział: - Nie ma problemu, panie prezydencie. Wszyscy zbyt dużo gadamy. Także problemy w stosunkach bilateralnych przywódcy potrafili obrócić w żarty. Nawiązując do wysokich ceł, jakie USA nakładają na importowane z Brazylii biopaliwo, Lula ds Silva zaproponował Obamie wizytę w swoim kraju, aby ten mógł się przekonać, jak dobrze jeździ się autem napędzanym mieszanką benzyny i etanolu. Gdy amerykański prezydent wyraził chęć przyjazdu, zwłaszcza do Rio de Janeiro, jeden z dziennikarzy zasugerował, że Obama mógłby rozpocząć swoją wizytę od dżungli Amazońskiej. - Wycieczka do Amazonii bardzo by mi się podobała - powiedział Obama. - Podejrzewam, że spodobałaby się także Partii Republikańskiej, zwłaszcza gdybym się tam zgubił - dodał demokratyczny prezydent.