- Jest tylko jeden kraj rozwinięty na świecie, który nie oferuje płatnych urlopów macierzyńskich i tym krajem jesteśmy my. Czas to zmienić - powiedział Obama podczas zorganizowanego w poniedziałek w Białym Domu szczytu na rzecz rodzin pracujących z udziałem przedstawicieli pracodawców i pracowników. Obama zaapelował też do agencji federalnych o "więcej elastyczności" wobec pracowników, tak by łatwiej mogli godzić pracę zawodową i obowiązki rodzinne. Prezydent USA ubolewał nad faktem, że w USA kobiety nie mogą być pewne, że dostana choćby jeden płatny dzień wolny od pracy na czas porodu. Ustawa z 1993 roku (Family and Medical Leave Act) przewiduje, że pracodawcy muszą zapewnić pracownikom urlop z powodów zdrowotnych czy rodzinnych, ale bezpłatny. Matkom noworodków ta ustawa gwarantuje 12 tygodni bezpłatnego urlopu w ciągu roku. Część firm dobrowolnie przyznaje swym pracownikom odpłatne urlopy. Ponadto niektóre stany, jak Kalifornia czy New Jersey, mają odrębne przepisy, które zapewniają młodym matkom płatne urlopy, finansowane z podatków. Obama powiedział, że jako ojciec dwóch nastoletnich córek chciałby, by w przyszłości mogły one jednocześnie "mieć rodziny i robić karierę i zajść tak daleko, jak tylko marzą". - Chcę żyć w społeczeństwie, które tego broni - dodał. Przypomniał, że sam był wychowywany przez samotną matkę oraz babcię, które ciężko pracowały, by pogodzić obowiązki rodzinne z zawodowymi. Przekonywał, że USA jako kraj byłoby stać na płatne urlopy macierzyńskie, skoro stać na to "nawet Francję", gdzie kobiety mają prawo do 16 tygodni płatnego urlopu macierzyńskiego przy pierwszym dziecku. W Kongresie jest już nawet odpowiedni projekt legislacyjny w tej sprawie autorstwa Demokratki Rosy DeLauro. Zapewniałby on matkom noworodków do 12 tygodniu urlopu macierzyńskiego finansowanego ze specjalnego funduszu opieki socjalnej, zasilanego ze składek pracowników i pracodawców (w wys. 0,2 proc. pensji). Wobec ogromnej polaryzacji w Kongresie, trudno jednak oczekiwać, by ustawa została przyjęta, zwłaszcza, że trwa kampanią przed jesiennymi cząstkowymi wyborami do parlamentu. Republikanie jak dotąd nie zgodzili się nawet na inną ustawę ws. większej elastyczność w pracy dla kobiet podczas ciąży.