Na wiecu w Johnstown w tym stanie, zapytany o opinię na temat AIDS i edukacji seksualnej, Obama opowiedział się za programami szkolnymi promującymi abstynencję płciową, ale też uświadamianie seksualne, łącznie z nauką o środkach antykoncepcyjnych. Wspomniał przy tym o wychowaniu swoich córek, w wieku 9 i 6 lat. - Będę im przede wszystkim wpajał wartości i normy moralne, ale jeżeli w przyszłości popełnią błąd, nie chcę, żeby były ukarane dzieckiem. Dlatego nie ma sensu, aby nie dostarczać im informacji (w domyśle: o zapobieganiu ciąży - przyp. red.) - powiedział. Słowa o "ukaraniu dzieckiem" stały się dla ruchu Pro Life pretekstem, by zaatakować Obamę za rzekome propagowanie aborcji. - Jego wypowiedź pokazuje prawdziwą pogardę dla ludzkiego życia. To okno do jego duszy - oświadczył działacz antyaborcyjnej organizacji National Right to Life, David Osteen. Senator popiera prawo kobiet do przerywania ciąży, jak prawie wszyscy Demokraci, ale podkreśla, że uważa to za zło konieczne. Jego rzecznik powiedział: "To, co senator oświadczył, jest jasne: dzieci są cudem, ale mamy problem, kiedy tak wiele młodych ludzi, w istocie dzieci, rodzi dzieci". Zdaniem niektórych obserwatorów krytykowana wypowiedź może Obamie trochę zaszkodzić wśród bardziej konserwatywnych wyborców w Pensylwanii, gdzie 22 kwietnia odbędą się prawybory. Na razie jednak sondaże sugerują, że senator nadrabia w tym stanie straty dzielące go od rywalki, Hillary Clinton. W środę Obamę poparł kolejny prominentny polityk Partii Demokratycznej - były kongresman Lee Hamilton, autorytet w dziedzinie polityki międzynarodowej, były przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów i współprzewodniczący komisji ds. badania przyczyn ataku terrorystycznego 11 września 2001.