Clinton porównała walkę o prawa dla osób homoseksualnych z walką o prawa kobiet i o równość rasową. Podkreśliła, że tradycje kulturowe i religijne danego kraju nie mogą być usprawiedliwieniem dla dyskryminacji. - Prawa gejów są prawami człowieka a prawa człowieka są prawami gejów - powiedziała amerykańska sekretarz stanu. - Bycie gejem nigdy nie powinno być przestępstwem - dodała. Clinton przemawiała do słuchaczy, wśród których znajdowali się dyplomaci z krajów arabskich i innych, w których homoseksualizm jest przestępstwem a przemoc i dyskryminacja wobec takich osób są tolerowane, a nawet wspierane. Nie wymieniła jednak żadnego konkretnego kraju chociaż w przeszłości Waszyngton krytykował m.in Arabię Saudyjską za prześladowania gejów. Sekretarz stanu przemawiała wkrótce po tym jak prezydent Obama w skierowanej do amerykańskich dyplomatów notatce służbowej wyraził "głębokie zaniepokojenie" przypadkami stosowania na świecie przemocy i dyskryminacji wobec gejów, lesbijek, osób transseksualnych i biseksualnych. Obama wezwał do przeciwdziałania i szybszego reagowania na te naruszenia. Analitycy podkreślają, że Obama nie zaoferował nic nowego aktywistom domagającym się zalegalizowania małżeństw homoseksualnych w Stanach Zjednoczonych, co jest tematem drażliwym politycznie. Oświadczenie prezydenta zostało jednak pozytywnie przyjęte przez amerykańskie organizacje reprezentujące środowiska homoseksualne. W wyborach prezydenckich w 2008 r. środowiska te wyraziły masowe poparcie dla Obamy, który liczy również na takie poparcie w wyborach w 2012 r. W ub. roku Obama powiedział, że jego poglądy na związki osób tej samej płci "stale ewoluują", ale od tego czasu wypowiadał się na ten temat bardzo ostrożnie nie chcąc zrazić do siebie środowisk konserwatywnych. Stwierdził jedynie, że jest to sprawa leżąca w kompetencjach władz stanowych a nie rządu federalnego.