Spotkanie trwało około pół godziny; przywódcy nie wypowiadali się po nim dla prasy. Castro wziął udział w Zgromadzeniu Ogólnym NZ po raz pierwszy od kiedy w roku 2006 przejął urząd prezydenta od swojego brata Fidela. W wygłoszonym w poniedziałek przemówieniu mówił, że między USA a Kubą nie nastąpi normalizacja stosunków, dopóki USA nie zniosą embarga handlowego nałożonego Kubę w latach 60. Wezwał też Waszyngton do oddania zajmowanego przez USA terenu w Zatoce Guantanamo, gdzie mieści się amerykańska baza wojskowa i więzienie dla osób podejrzanych o terroryzm. Także prezydent Barack Obama nawiązał w swym wystąpieniu w ONZ do Kuby, przedstawiając wznowienie w lipcu - po ponad 50 latach - stosunków dyplomatycznych USA z tym krajem jako sukces swej dyplomacji. On też wyraził nadzieję, że "Kongres zniesie embargo (na handel z Kubą i podróże na wyspę - PAP), którego już dawno nie powinno być". Tymczasem pod siedzibą ONZ w Nowym Jorku odbywały się protesty przeciwko Castro. "Protestujemy przeciwko wizycie w ONZ kryminalisty Raula Castro, który odpowiada za łamanie prawa człowieka na Kubie" - mówił PAP jeden z uczestników, mający kubańskie korzenie, prof. historii na Uniwersytecie Yale Carlos Eire. USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Kubą za prezydentury Dwighta Eisenhowera w 1961 roku w odpowiedzi na wzrost napięć z rewolucyjnym rządem Fidela Castro. Wprowadzone przez Eisenhowera embargo na kontakty, w tym handlowe, z Kubą było od tego czasu wielokrotnie zaostrzane przez Kongres USA. Zniesieniu embarga sprzeciwia się znaczna część parlamentarzystów z kontrolującej Kongres Partii Republikańskiej, w tym wielu kubańskiego pochodzenia, którzy generalnie krytykują zbliżenie Waszyngtonu z Hawaną.