- To pierwszy test naszego społeczeństwa - zapewnienie bezpieczeństwa naszych dzieci - powiedział Obama. Zapewnił, że "szanuje amerykańską tradycję prawa do samoobrony", ale wierzy, iż możliwe jest jednocześnie "trzymanie broni z dala od niebezpiecznych ludzi". Podczas przedstawiania propozycji przez Obamę w Białym Domu towarzyszyli mu rodzice dzieci, które zginęły w grudniowej strzelaninie w szkole w Newton, kiedy szaleniec zastrzelił 26 osób, w tym 20 uczniów, a także czwórka dzieci, które wysyłały ostatnio listy do prezydenta, nawiązujące do tej masakry i innych podobnych tragicznych incydentów w szkołach. Od czasu tragedii w Newton w USA zginęło około 900 osób z wyniku użycia broni palnej w USA, poinformował Obama. "Jeśli jest coś, co możemy zrobić, by ocalić choć jedno życie, to musimy spróbować" - powiedział. Przedstawiając swe propozycje tuż przed zaprzysiężeniem, Obama demonstruje gotowość do walki z Republikanami podczas drugiej kadencji w jednej z najbardziej delikatnych spraw w USA, jaką jest prawo do posiadania broni. Zwolennicy nieograniczonego prawa do posiadania broni powołują się na drugą poprawkę do konstytucji USA. Pakiet Obamy zawiera podpisane w środę 23 dekrety prezydenckie, co oznacza pominięcie zdominowanego przez Republikanów Kongresu. Wśród nich jest wzmocnienie kontroli tożsamości nabywców broni, a także nakazanie agencjom rządowym szukania lepszych metod pozbawienia osób "niebezpiecznych" dostępu do broni. Ale najdalej idące propozycje Obamy, takie jak zakaz broni szturmowej typu wojskowego i zakaz sprzedaży magazynków o dużej pojemności czy kul przebijających pancerz, wymagają zgody Kongresu. Obama zaproponował też, by Kongres wprowadził powszechną kontrolę nabywców broni, dodając, że obecnie aż 40 proc. sprzedaży broni kontroli nie podlega. "Wzywam Kongres, by przyjął te konkretne działania. Kongres musi działać; musi działać szybko" - apelował. Propozycje te będą jednak trudne do przyjęcia w zdominowanej przez Republikanów Izbie Reprezentantów. Zakaz sprzedaży broni automatycznej typu wojskowego obowiązywał już za prezydentury Billa Clintona w latach 90., ale został zniesiony za rządów prezydenta George'a W. Busha przez republikański Kongres. Masakra w Newton nasiliła presję na wprowadzenie restrykcji na broń palną po serii innych tragicznych w skutkach strzelaninach w minionych miesiącach, m.in. w kinie w Kolorado, gdzie w lipcu szaleniec zastrzelił 12 widzów podczas premiery filmu "Batman". Dlatego Obama powierzył zadanie przygotowania propozycji wiceprezydentowi Joe Bidenowi. Przygotowując je, Biden od czterech tygodni prowadził rozmowy ze zwolennikami i przeciwnikami restrykcji na broń. Inicjatywa administracji spotyka się z krytyką prawicy, która popiera lobby producentów i sprzedawców broni skupione w Krajowym Stowarzyszeniu Strzeleckim (NRA) i innych organizacjach. Są one przeciwne wszelkim nowym ustawom ograniczającym dostęp do broni palnej. W środę na stronie internetowej NRA umieszczono spot, w którym są zdjęcia córek Obamy, sugerujący, że prezydent ma zagwarantowaną ochronę swych dzieci, a zaostrzając przepisy o broni palnej, naraża na niebezpieczeństwo dzieci zwykłych Amerykanów, którzy nie będą mogli się bronić. Ale w debacie słychać też zwolenników zaostrzenia przepisów. We wtorek koalicja około 40 organizacji religijnych - katolickich, protestanckich i muzułmańskich - opublikowała list otwarty do Kongresu. Potępia w nim przemoc związaną z bronią palną, domagając się natychmiastowych działań legislacyjnych, by zaostrzyć kontrolę nabywców broni palnej, a także zakazać automatycznej i półautomatycznej broni typu wojskowego, a także zakwalifikowania przemytu broni jako przestępstwa federalnego. Choć temat ten dzieli społeczeństwo, to według sondażu Pew Research Center, zdecydowana większość, ponad 80 proc., Amerykanów popiera np. surowsze kontrole nabywców broni palnej czy prawa zakazujące nabywania broni przez osoby chore psychiczne. Zakaz broni półautomatycznej oraz szturmowej typu wojskowego popiera odpowiednio 55 i 58 proc. społeczeństwa.