Obama z umiarkowanym optymizmem zareagował na doniesienia, że firmie BP udało się dzień wcześniej zatamować wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej. - To dobra wiadomość - powiedział Obama w specjalnym oświadczeniu w Białym Domu, ale zaraz dodał, że problem nie został jeszcze całkowicie rozwiązany. Koncern BP nałożył na ujście ropy kopułę, która zatamowała jej wyciek. Potwierdził to przekaz z kamery umieszczonej nad dnie zatoki w miejscu uszkodzonej platformy wydobywczej Deepwater Horizon. Amerykański prezydent stwierdził, że obraz ten może być mylący dla opinii publicznej, która wyciągnie wnioski, że "wszystko jest skończone". - Nie możemy spocząć, dopóki nie zamkniemy szybu i nie rozwiążemy trwale problemu - powiedział Obama. Obama powiedział, że 75-tonowa kopuła pomoże "w całkowitym zatamowaniu wycieku albo umożliwi zbieranie prawie całej wyciekającej ropy do momentu zamknięcia szybu". BP drąży obecnie dwie studnie, dzięki którym ma zamiar wpompować cement i muł do miejsc przecieku, w nadziei na jego całkowite zatamowanie do połowy sierpnia. Prezydent USA podkreślił, że rządowi i niezależni specjaliści obserwują prowadzone testy ciśnieniowe nałożonej na wyciek kopuły oraz sprawdzają, czy ropa nie wycieka w innych miejscach. Jego zdaniem gdyby tak się stało, byłoby to katastrofalne. Obama po raz kolejny zadeklarował, że jego administracja nie spocznie, dopóki nie zakończy się trwający proces oczyszczania zatoki z plam ropy. Zapewnił, że równie ważna jest dla niego sprawa odszkodowań dla mieszkańców stanów położonych nad Zatoką Meksykańską. W Luizjanie, Alabamie, Missisipi i na Florydzie najbardziej ucierpiały osoby utrzymujące się z rybołówstwa i turystyki. Prezydent Barack Obama zapowiedział, że w ciągu nadchodzących tygodni ponownie uda się w rejon Zatoki Meksykańskiej, który od 20 kwietnia odwiedził już cztery razy. Wyciek ropy ze złoża pod dnem Zatoki Meksykańskiej to największa katastrofa ekologiczna w historii USA. Do wód zatoki wypłynęło według wstępnych ocen od 354 do 698 mln litrów ropy.