Amerykańska konstytucja mówi jasno: prezydentem może być osoba urodzona w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem wiele osób podejrzewa, że Obama wcale nie przyszedł na świat na Hawajach, tylko w Kenii. Wątpliwości wokół miejsca urodzenia Obamy zgłosiło kilka organizacji obywatelskich, a także osoby prywatne. Sąd Najwyższy i Departament Sprawiedliwości zdecydowały, że zajmą się sprawą. To przełom, bo wcześniej sędziowie konsekwentnie mówili wnioskowi "nie". Oficjalnie obecny prezydent USA przyszedł na świat na należących do Stanów Zjednoczonych Hawajach. Jednak wątpi w to m.in. organizacja Defend Our Freedoms, która domaga się upublicznienia certyfikatu urodzenia Obamy. Pojawiły się bowiem przypuszczenia, że przywódca mógł przyjść na świat w Kenii i jako niemowlę razem z rodzicami przyjechać do USA. Jeśli sąd uzna, że Obama nie urodził się na amerykańskiej ziemi, Demokrata będzie musiał pożegnać się z fotelem prezydenta.