Podczas spotkania z indyjskimi studentami prezydent zapewnił, że będzie dążył do dalszego rozwoju USA poprzez inwestycje w naukę, infrastrukturę i energię odnawialną mimo rosnącej presji, by ciąć wydatki. Zauważył jedynie, że wynik niedawnych wyborów do Kongresu wymaga od niego "wprowadzenia pewnych poprawek i zmian w połowie drogi". Pytany o opinię na temat dżihadu (świętej wojny), Obama odpowiedział, że islam to "religia pokoju i zrozumienia", którą terroryści starają się wypaczyć. W odpowiedzi na pytanie dotyczące Afganistanu, szef państwa wyraził przekonanie, że stabilna sytuacja w tym kraju jest "osiągalna". Na sobotnim spotkaniu z Amerykańsko-Indyjską Radą Biznesu Obama ogłosił, że wartość amerykańsko-indyjskich porozumień biznesowych, już zawartych lub jeszcze czekających na podpisanie, wynosi 10 mld dolarów. Zapowiedział też złagodzenie pewnych restrykcji eksportowych, które komplikują handel między Ameryką a Indiami. - Nie widzę przeszkód, by Indie stały się naszym głównym partnerem handlowym - oświadczył prezydent. Obecnie dla Indii takim partnerem są Chiny. W poniedziałek - w trzecim i zarazem ostatnim dniu swojej wizyty w Indiach - Obama weźmie udział we wspólnej konferencji prasowej z premierem tego kraju Manmohanem Singhiem i wygłosi przemówienie w indyjskim parlamencie. Indie są pierwszym krajem w podróży amerykańskiego prezydenta do Azji. Następnie uda się on do Indonezji, gdzie mieszkał w młodości, potem do Korei Południowej na spotkanie grupy G20, a później do Japonii na szczyt państw organizacji Współpracy Ekonomicznej Azji i Pacyfiku (APEC).