Przemawiając w Białym Domu Obama obiecał zerwanie z antyzwiązkową polityką byłej republikańskiej administracji. Podkreślił, że silne związki zawodowe są ważnym czynnikiem wzmocnienia klasy średniej, która za rządów prezydenta George'a W. Busha zanikała wskutek rosnących nierówności dochodów. - Musimy zmienić dotychczasową politykę wobec organizacji świata pracy. Musimy wyrównać szanse. Silne związki zawodowe mogą istnieć obok silnego biznesu. Nasza gospodarka nie jest i nigdy nie była grą z sumą zero - powiedział. Administracja Obamy zgodnie z jego obietnicami wyborczymi zamierza m.in. doprowadzić do uchwalenia przez Kongres ustawy pozwalającej tworzyć związki zawodowe w firmach, w których co najmniej połowa pracowników zagłosuje za ich powstaniem. Obama podkreślił, że "trzeba tworzyć miejsca pracy, które pozwalają na utrzymanie rodziny", nawiązując do swoich planów inwestycji w "zieloną gospodarkę" i nowoczesne technologie. Pobudzenie rozwoju tych sektorów ma osłabić negatywne skutki zmian strukturalnych w gospodarce USA w ostatnim ćwierćwieczu, kiedy radykalnie zmalała liczba dobrze płatnych miejsc pracy w tradycyjnym przemyśle wytwórczym, a wzrosło zatrudnienie w nisko płatnych usługach (np. w sieciach restauracji McDonald's). Mówiąc o potrzebie wzmocnienie klasy średniej, zaznaczył, że chodzi mu także o "tych, którzy aspirują do tej klasy", a więc warstwy o niższych dochodach. - Nie zapominamy o biednych, oni też mają prawo do swojej części Amerykańskiego Marzenia, jeżeli są gotowi na nią zapracować - oświadczył. Silne w przeszłości związki zawodowe w USA wywalczyły wysokie płace i przywileje socjalne w tradycyjnym przemyśle wytwórczym, umożliwiając awans biednym. Osłabieniu związków w ostatnich 25-30 latach towarzyszyła stagnacja płac realnych i utrata bezpieczeństwa zatrudnienia. Prezydent ogłosił powstanie "specjalnego zespołu rządowego ds. klas pracujących", który ma się zająć inicjatywami na rzecz odbudowy "middle class". Na jego czele stanął wiceprezydent Joe Biden. Obama ponowił też apel do Kongresu, by jak najszybciej uchwalić ustawy prowadzące do wyjścia z kryzysu. Powiedział, że "recesja pogłębia się", przypominając najnowsze dane ogłoszone w piątek przez rząd - spadek PKB w IV kwartale ub. roku o 3,3 procenta i jeszcze większy spadek sprzedaży artykułów trwałych. - Musimy działać już. Nie możemy się ociągać i dłużej zwlekać - powiedział. Przyznał, że sytuacja ekonomiczna jest ciężka i że najbardziej cierpią na tym zwykłe amerykańskie rodziny. Wyraził jednak przekonanie, że kryzys zostanie przezwyciężony. - Jest to trudny moment, ale wierzę, że będziemy działać odważnie i szybko, może to być amerykański moment -powiedział. Poprzedniego dnia Obama potępił przyznawanie przez banki ich szefom wysokich premii mimo złych wyników finansowych.