W rozmowie telefonicznej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu Obama podkreślił, że "Stany Zjednoczone są gotowe pomóc w powstrzymaniu przemocy, a także w powrocie do porozumienia o zawieszeniu broni z 2012 r." - przekazał Biały Dom. Chodzi o porozumienie zawarte przez władze izraelskie i przywódców Hamasu, a wynegocjowane przy udziale Egiptu, rządzonego wówczas przez islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego. Prezydent USA podkreślił, że Izrael ma prawo bronić się przed atakami z kontrolowanej przez Hamas Strefy Gazy. Zaapelował jednak do obu stron konfliktu o ochronę ludności cywilnej i przywrócenie spokoju. Nie wiadomo, jaką dokładnie rolę miałyby odegrać USA w zażegnaniu konfliktu, skoro odmawiają negocjacji z Hamasem, uznając go za organizację terrorystyczną - zauważa agencja AP. Dodaje jednak, że Waszyngton mógłby w charakterze pośredników wykorzystać inne państwa regionu, np. Egipt, Katar czy Turcję. Ponad 85 osób, w tym kilkudziesięciu cywilów, zginęło od wtorku, gdy Izrael rozpoczął ofensywę przeciwko Hamasowi. Ofensywa ma na celu powstrzymanie licznych ataków rakietowych przeprowadzanych ze Strefy Gazy na terytorium Izraela. W ubiegłym tygodniu młody Palestyńczyk został zabity przez izraelskich ekstremistów w odwecie za zabójstwo trzech młodych Izraelczyków, do którego doszło w czerwcu.