Podczas przemówienia wygłoszonego w obecności rodzin trzech żołnierzy zabitych 2 kwietnia w Fort Hood w Teksasie, Obama podkreślił, że ból jest tym trudniejszy do zniesienia, że tragedia zdarza się po raz drugi w tej największej amerykańskiej bazie wojskowej na świecie. W listopadzie 2009 r. w bazie wybuchła strzelanina, w czasie której wojskowy psychiatra major Nidal Hasan, krzycząc "Allahu akbar!", zabił 13 osób i ranił 32. - Po raz kolejny żołnierze, którzy przeżyli misje w zagranicznych strefach wojennych zostali zabici tu, w domu, gdzie powinni być bezpieczni - powiedział Obama. W czasie strzelaniny w Fort Hood 2 kwietnia zginęły cztery osoby, w tym sprawca, a 16 zostało rannych. Każdy z trzech zabitych żołnierzy służył wcześniej w Iraku, a jeden ponadto także w Afganistanie. Śledczy ustalili, że sprawca tragedii 34-letni kapral Ivan Lopez był pod opieką psychiatryczną, gdyż zdiagnozowano u niego syndrom stresu pourazowego, ale nie wykazywał tendencji samobójczych. Bezpośrednio przed oddaniem strzałów miał pokłócić się z żołnierzami z jednostki w sprawie wniosku o urlop. Nie znaleziono żadnych związków Lopeza z terroryzmem czy krajowymi lub międzynarodowymi grupami ekstremistycznymi. Jak powiedział Obama, nie da się w pełni wyeliminować różnych zagrożeń, "ale jako naród musimy robić więcej, by nieść pomoc osobom z problemami zdrowia psychicznego, by trzymać broń z dala od tych, którzy przeżywają tak wielkie problemy". Według przedstawicieli Pentagonu, sprawca ostatniej strzelaniny w Fort Hood spędził cztery miesiące w Iraku w 2011 r., ale nie brał tam udziału w walkach; kapral był kierowcą ciężarówki. Fort Hood to największa baza armii amerykańskiej w świecie. Leży w samym centrum Teksasu. Stacjonuje w niej około 45 tys. żołnierzy, pracuje zaś 9 tys. cywilów.